sobota, 12 października 2013

Rozdział XVI

Dziś mamy 8 lipca, czyli mecze finałowe Ligi Światowej. Tak to nasi Złotopolscy będą grali o najwyższe trofeum tego turnieju, naszym przeciwnikiem jest USA wcale nie taki łatwy przeciwnik. Wczoraj gładko wygraliśmy z Bułgarią, choć na pewno było bardzo nerwowo, a do tego absurdalne błędy sędziów, co moim zdaniem na tym poziomie jest nie dopuszczalne. Na nasze szczęście arbitrzy najwięcej mylili się na naszą korzyść, co jednak nie zmienia faktu, że tu jest bardzo wysoki poziom, a sędziowie nie popisali się najlepiej.

Pewnie jesteście ciekawi jak poradziłam sobie z kolejną rozłąką Bartka? Otóż nie było wcale łatwo, ale jakoś przetrwałam. Wszyscy bardzo mocno wspierali mnie i robili wszystko, abym tak dużo o nim nie myślała, choć to było bardzo trudne, dlatego że jest częścią mojego życia. Ciągle powtarzałam sobie, że przecież niedługo się zobaczymy, choć to niedługo miało być dopiero po Lidze Światowej. Ta myśl zawsze sprawiała, że wracały do mnie moje wszystkie siły i tak jakbym się na nowo odradzała. Przyjmujący jest moją ostoją i osoba, dla której bije moje serce, jest sensem mojego istnienia. Codzienne rozmowy przez telefon uświadamiają zawsze mi, że nie jestem mu obojętna. Dowodem na to jest pobłyskujący, delikatny pierścionek na moim serdecznym palcu, który świadczy o jego uczuciu względem mojej osoby. Za każdym razem gdy rozmawiamy na skype i widzę jego szczery uśmiech, promienne szczęśliwe oczy, oraz gdy się o mnie troszczy jestem w stu procentach pewna, że to jest ten jedyny, z którym założę rodzinę i będziemy szczęśliwi na wieki. Zdaje sobie sprawę, że nie zawsze będzie kolorowo, a nasze życie nie będzie usłane różami, ale my będziemy mieć siebie i swoją miłość, dlatego wszystko przetrwamy. Wiem, że to może wydać się absurdalne, bo w końcu mam 20 lat i mało wiem o życiu, ale to zupełnie nie prawda. Jestem osobą, która przez los doświadczyła wiele jak na swój młody wiek. Nigdy nie mogłam być typową nastolatką, która idzie z kumpelami na imprezę i podrywa zwyczajnie chłopaków, moi rodzice już dawno znaleźli mi kandydata na męża, a ja z bólem serca musiałam to zaakceptować. Tyle przepłakanych nocy i w każdej obiecywałam sobie, że skończę z tą farsa i sprzeciwie się rodzicom, ale nigdy nie miałam w sobie dość siły aby to zrobić. Tchórz pod moja skóra zawsze wygrywał z tym co podpowiada mi serce i rozum, za bardzo kochałam rodziców, aby móc ich tak skrzywdzić mimo, że ja wielokrotnie byłam bita i gwałcona. W końcu nadszedł ten dzień, a w moim życiu w końcu po bardzo długim czasie zagościło słońce, a ja wpadłam w ramiona mojego kochanego Bartka. Mimo, że rodzice mnie skrzywdzili ja czuje, że nadal nie są mi obojętni mimo tego, że mam do nich potworny żal, ale wiem, że na razie nie dam rady stanąć z nimi twarzą w twarz i to wszystko wyjaśnić. Chociaż gdyby nawet starczyło mi na ten gest odwagi to wiem, że z nimi na zawsze już straciłam swój kontakt, bo oni przestali mieć córkę w dniu, którym zostawiłam ich ukochanego Patryka i zaczęłam swoje dorosłe i szczęśliwe życie, przy osobie, którą kocham i ona darzy mnie takim samym uczuciem, a nie jest ze mną tylko, dlatego żeby miał się z kim pokazać i zaspokajać swoje potrzeby seksualne.


W końcu wybiła ta upragniona godzina i czas zacząć mecz o złoto. Niestety ja nie pojechałam do Sofii, aby móc wspierać naszych chłopaków, ale za to dzielnie kibicowałam im przed telewizorem. Oczywiście tuż przed rozgrzewką zadzwonił do mnie Bartek, to był taki nasz mały rytuał, że dzwonił przed każdym meczem, a ja wspieram go jak mogę no i oczywiście dodaje otuchy, która w takich chwilach jest cholernie potrzebna zawodnikom. Wsparcie tej drugiej osoby jest zawsze czymś ważnym i cennym.
Mecz się zaczął bardzo dobrze dla naszej reprezentacji, pierwszy set zagrany był wręcz koncertowo dlatego wynik nie był zaskoczenie, że wygraliśmy go do 17. Atmosfera na trybunach była bardzo gorąca, gdyż Bułgarscy kibice mieli żal do naszych siatkarzy o błędy sędziowskie jakbyśmy my byli temu winni. Drugi set też padł naszym łupem, ale graliśmy go na przewagi 24;26. Po tym secie była wielka radość i większa swoboda gry, ale nie było można się rozluźnić do końca, bo w każdej chwili ten wynik mógł nam się wymsknąć spod kontroli. Na szczęście to my kontrolowaliśmy cały ten set. Przy stanie 19;23 na zagrywkę wszedł Kuraś i assssss serwisowy, wielkie szaleństwo, bo brakuje nam już jednego oczka. Następny serwis był autowy i na zagrywce po drugiej stronie siatki stanął Stanley, chwila grozy bo ten zawodnik miał już parę asów serwisowych podczas tego meczy. Chwila wstrzymania oddechu i wielkie szczęście Stanley przestrzeli i to my po raz pierwszy w swojej historii wygrywamy złoto tejże imprezy. Wielkie szczęście i łzy wzruszenia przed telewizorem. Nie mogłam w to uwierzyć, radość była przeogromną i właśnie tak jak powiedział komentator 'I znów historia rodzi się na naszych oczach, Polacy wygrywają Ligę Światową po raz pierwszy w swojej historii, coś nieprawdopodobnego" A jednak nasza forma wytrzymała cały turniej i teraz jesteśmy kandydatami do złota na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie.
Przed dekoracją wszyscy siatkarze udali się do szatni, aby ochłonąć po tym starciu i przygotować się do ostatniej części, czyli wręczenia medali. Ja podekscytowana chodziłam w tą i z powrotem po całym domu oczekując na dekoracje. Nagle rozdzwonił się mój telefon, szybko podbiegłam do szafki na której leżał i uśmiechnęłam się do telefonu, nacisnęłam zieloną słuchawkę i poszłam do swojego tymczasowego lokum,
- Kochanie wygraliśmy to, nie mogę w to uwierzyć, szkoda, że teraz Cię nie ma przy mnie- mówił to takim radosnym głosem, jestem pewna w stu procentach, że uśmiechał się cały czas do telefonu i drapał po głowie.
- Bartuś w pełni zasłużyliście na to zwycięstwo. Jestem z Ciebie taka dumną, zresztą z całej drużyny, przez was się poryczałam- śmiałam się do telefonu, bo miałam dwa powody, jeden to rozmowa z ukochanym, a druga to, że nie codziennie polscy siatkarze wygrywają tak ważne imprezy- Ja też chciałabym być teraz z Tobą, ale zobaczymy się jutro. Przyjadę po Ciebie na lotnisko.
- Serio przyjedziesz? myślałem, że tata po mnie wpadnie, a potem szybko zawiezie do Ciebie.
- A co nie cieszysz się miśku? Na początku taki był plan, ale potem stwierdziłam, że sama mogę po Ciebie jechać. Twój tata zgodził się bez problemu, sugerując tylko to, żebyś z tej tęsknoty mnie nie zamęczył- usłyszałam w słuchawce śmiech ukochanego i sama zaczęłam się śmiać-  A no i oczywiście to, żebyśmy ich odwiedzili jak już się trochę sobą nacieszymy.
- Oczywiście, że się cieszę kotuś, już nie mogę się doczekać jutra, a z tatą sobie porozmawiam, żeby tak nie ingerował w nasze pożycie- i kolejna dawka śmiech w słuchawce, obydwoje mamy dobre humory co powoduje wielki sukces i w końcu nasze spotkanie- Paula kochanie ja muszę już kończyć, bo właśnie musimy się już zbierać. Mam nadzieje, że zobaczysz dekorację
- No oczywiście, nie zasnęłabym gdybym tego nie zobaczyła. Kocham Cię Bartek do jutra. Paa.
- Ja tęż Cię Kocham najbardziej na świecie. Do jutra myszko.
Po skończonej rozmowie udałam się na dół do salonu, aby obejrzeć dekorację. Chłopaki tryskali humorem i pełną werwą mimo, że nie dawno skończyli najważniejszy mecz tego turnieju. Uśmiech nie schodził z ich twarzy. Zaczęła się cała ceremonia i przyszła kolej na nagrody indywidualne,  nasz team zdobył dużo nagród indywidualnym, Zbyszek Bartman- najlepszy atakujący, Marcin Możdżonek- najlepszy blokujący, Krzysztof Ignaczak- najlepszy Libero. Została ostatnia nagroda, czyli najlepszy zawodnik całego turnieju(MVP), gdy speaker ogłosił, że MVP zostaje mój kochany Bartuś cała zalałam się łzami, tyle pracy na treningach i litry wylanego potu, oraz serce pozostawione na boisku, zasłużył na tą nagrodę, a ja byłam z niego cholernie dumna. Po rozdaniu nagród indywidualnych zostały rozdane medale, na końcu wszyscy zaśpiewali "Mazurka Dąbrowskie' gdzie ja znowu się popłakałam, a potem zaczęła się wielka feta i bal do rana.
Zaraz po skończeniu transmisji poszłam do siebie do pokoju i napisałam do Bartka sms-a
" Gratuluję Misiaku nagrody MVP :D Jestem z ciebie cholernie dumna i teraz wiem, że ta nasza rozłąka i twoja ciężka praca nie poszła na marne ;) Kocham Cię i do jutra ;***** " Nie czekałam na odpowiesz narzeczonego, tylko szczęśliwa po prostu zasnęłam, bo wiedziałam, że jutrzejszy dzień będzie wspaniały.



Rano obudziłam się dość wcześnie bo po ósmej, nie mogłam już spać z myślą tego, że dzisiaj go wreszcie zobaczę i będę mogła wtulić jak w pluszowego misia. Uroczyste przywitanie naszych Złotopolskich zaplanowane było na godzinę 17, więc ja koło 10 wyruszyłam z domu i wstąpiłam jeszcze na chwilę do naszego Bełchatowskiego mieszkania, zostawiając moje wszystkie rzeczy, ponieważ w końcu wracam do naszego gniazdka, aby móc być razem. W Warszawie byłam parę minut przed 17, korki były niemiłosierne, ale co się dziwić w końcu to stolica, a do tego wracają siatkarze. Ciężko było znaleźć jakiekolwiek wolne miejsce na lotnisku, na szczęście w końcu się udało, udałam się tam gdzie powinnam, a po chwili pojawili się i nasi Zwycięzcy. Ceremonia poszła w miarę szybko i dopiero teraz zaczęło się rozdawanie autografów. Wiedziałam, że może potrwać to dość długo, dlatego też postanowiłam poczekać na ukochanego na parkingu koło samochodu. Po 45 minutach zaczęli wyłaniać się siatkarze, a na ich twarzach gościł uśmiech, w końcu zobaczyłam i jego, a moje serce zaczęło szybciej bić. Mimo, że jesteśmy ze sobą, a moje serce na jego widok zawsze łomocze dużo szybciej. Sprawnym krokiem Bartek już był koło mnie, a ja wpadłam w jego ramiona. Radość nie do opisania czuć bliskość tego jedynego po ciężkiej i długiej rozłące. Słowa były nam zbędne, a Kuraś nie patrząc na to, że roi się tu od reporterów i fotografów, przyssał się do moich ust, na początku trochę się opierałam i speszył mnie fakt, że wszyscy nas obserwują, ale po chwili wszystko przestało dla mnie istnieć, był tylko Bartek i ja.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu, po Bartku było widać, że jest zmęczony, ale dzielnie ze mną rozmawiał, całą drogę uśmiech nie schodził z naszych twarzy, a Bartuś uradowany jak małe dziecko trzymał jedną rękę na moim udzie, rozbudzając tym  niezbyt czyste myśli. Po ponad dwóch godzinach byliśmy w domu. Razem z Kurasiem wieliśmy długą i gorącą kąpiel, a następnie przenieśliśmy się do sypialnie, aby nasze ciała stały się jednością, a my byśmy mogli wyznawać sobie miłość na wiele innych sposobów, oraz nacieszyć się naszą bliskością. Ta noc była jedną z tych, po których człowiek jest strasznie nie wyspany, ale zarazem szczęśliwy i pełny energii, ponieważ ma się u swojego boku najważniejszą osobę w swoim życiu.





________________________________________________________________________


No i jest szesnastka ;D
Postanowiłam, że na razie będę ciągnąc tą historie, ale jeśli zdarzyłaby się jakaś obsuwa w czasie, ponieważ nie miałabym wolnego czasu i brak weny dał by o sobie znać to z góry przepraszam i proszę o wyrozumiałość :)
Dziękuje Wam Wszystkim serdecznie za ponad 11 tysięcy wyświetleń, jesteście wspaniali naprawdę :*

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ !!!!

Zachęcam Was wszystkich do komentowania, to naprawdę nie kosztuje i nie zabiera dużo czasu, ale za to cholernie motywuje. Więc jeśli czytasz to chociaż zostaw po sobie jakiś ślad, będę naprawdę wdzięczna :D

Do usłyszenia za dwa tygodnie,
Buziakiiii,
MalinowaSłodycz ;*

10 komentarzy:

  1. Ach! <3 Słodzisz nam słodzisz ;* Jeejć ;D Nie mogę juź się doczekać kolejnego! Paula i Bartuś to para idealna teraz tylko czekać na małych Kurków hah ;P No, ale wiadomo wszystko w swoim czasie...rozumiem ;) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie będę jakaś oryginalna i też powiem, że kolejny świetny rozdział *.*
    Czeekam na więcej. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! Za każdym razem jak czytam to i ja uśmiecham się do komputera :D świetne! do następnego ;)
    tylko szkoda że za dwa tygodnie ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam do siebie na kolejny rozdział :
    http://ona--to--on--siatkarska--przygoda.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hello! Nareszcie nadrobiłam twoje opowiadanie, bo trochę je zaniedbałam, przepraszam ;3 ale już jestem!
    Paula i Kurek?? Awwwwwwh.. :* Tacy słodcy ♥ jak to ktoś wyżej napisał 'para idealna' ;)) Czekam na nexta! ^^

    Pzdr :3
    http://gemsetmeczjanowicz9.blog.pl/16-rozdzial/ ZAPRASZAM NA 16 ROZDZIAŁ! <3 + jak możesz, skomentuj ^^ Dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Już nadrobione i muszę napisać, że jest genialny :D Dzięki Tobie uśmiech pojawił mi się na twarzy i cieszę się, że mogłam przypomnieć sobie te wspaniałe chwile LŚ, które przeżywałam rok temu ;) Czekam na kolejny i na pewno będę tu stałym gościem :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam do siebie na 13 :D
    http://ona--to--on--siatkarska--przygoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń