niedziela, 29 września 2013

Rozdział XV

Ostatnie dwa tygodnie były dla mnie jedną, wielką męczarnią. Mimo, że dziadkowie starali się jak mogli aby urozmaicić mi czas wolny oraz częste wizyty rodziców przyjmującego nie działały, dla mnie czas leciał nie miłosiernie wolno, jakby zatrzymał się w miejscu. Każdy dzień był dla mnie taki sam, mimo że zawsze się coś działo. Bez Kurka życie straciło swoje barwy, a moje samopoczucie nie było najlepsze. Cholernie brakowało mi mojego partnera, który przytulił by mnie i pocieszył, gdybym miała gorszy dzień. Samotne życie zżerało mnie od środka, przez niecały rok przyzwyczajona byłam do rozłąki, ale nie aż tak długiej. Sezon klubowy to pikuś z reprezentacją. W Bełchatowie cały czas byliśmy razem, oczywiście zdarzały się wyjazdy na mecze, ale nie były ona, aż tak obfite w dni z dala od siebie.  Każdą chwilę mieliśmy tylko i wyłącznie dla siebie. Brakowało mi tych wspólnych wieczorów i leniuchowania przed telewizorem, śmiania się z jego żartów oraz wspólnie spędzonych nocy. Nie mówię tutaj o tych z kategorii  upojnych, choć w jakimś stopni tęskniłam za tymi cudownymi doznaniami, najbardziej brakowało mi w nocy braku jego ciepłego ciała koło mojego, dlatego też aby czuć jego obecność spałam na jego poduszce i wdychałam jego cudowny zapach. Są to niby zwykłe rzeczy i czynności, ale dla mnie to coś nadzwyczajnego. Brak tego do czego zdążyłam się przyzwyczaić coraz bardziej mnie frustrowało. Wiedziałam jakom prace ma Bartek i to oczywiście rozumiałam, ale z jakiegoś powodu moja psychika zaczęła dziwnie reagować. Przez te ostatnie dwa tygodnie chodziłam rozdrażniona, nawet pewnego dnia przyszło mi do głowy, że może jestem w ciąży i stąd te moje wahania nastrojów. Przemyślałam to wszystko i pewna jestem tego, że się zabezpieczaliśmy, ale na wszelki wypadek zrobiłam test ciążowy, którego wynik był negatywny. Z jednej strony się ucieszyłam, natomiast z drugiej trochę rozczarowałam, bo jak pomyślałam sobie o takiej małej istotce na moich rękach, oraz wyobraziłam sobie narzeczonego w roli ojca strasznie przyjemnie ciepło zrobiło mi się w okolicy serca. Zdawałam sobie sprawę, że w naszej sytuacji na razie posiadanie takiego malucha jest nie możliwe, ponieważ przeprowadzka do Rosji ma swoje ograniczenia, gdyż mnie samej ciężko było by się zająć takim niemowlęciem, dlatego że nie mam doświadczenia, a potrzebna byłaby mi pomoc przyszłej i doświadczonej w tej dziedzinie życia teściowej.

Mój humor poprawił się dopiero pierwszego czerwca, gdzie razem z Panem Adamem i Panią Iwonką no i oczywiście z Kubusiem wybieraliśmy się na mecze do Katowic. Kurek zarezerwował nam nocleg w tym samym hotelu co oni, a ja jako osoba  podejrzliwa wiem, że siatkarz zrobił to dla swojej korzyści.Znając los, Bartek musiał się sporo nagimnastykować, aby zdobyć te dwa pokoje. Jak ostatnio z nim rozmawiałam to mówiłam, że mogą być dwuosobowe, a ja przygarnę Kubę. Dostałam reprymendę i bardzo szybko wyperswadował mi ten pomysł z głowy tłumacząc, że ja muszę mieć bardzo dłużą swobodę, a jego brat mnie zamęczy. Ostatecznie przystałam na tę propozycję, bo z siatkarzem nie wygram choćbym nie wiem jak się starała.
Do Katowic dojechaliśmy koło godziny 14. Podjechaliśmy pod hotel i odebraliśmy swoje kluczę. Z racji tego, że z Bartkiem zobaczę się dopiero na hali, postanowiłam nie marnować takiego pięknego dnia, więc zabrałam Kubę, aby trochę pozwiedzać, natomiast jego rodzice mogli odpocząć. Zwiedziliśmy cały rynek, a potem poszliśmy na obiecane lody. Popołudnie zleciało nam w miłej i przyjaznej atmosferze.
Na hali pojawiliśmy się równo o 16:55, mecz natomiast zaplanowany był na 17:30. Szybko zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy na początek spotkania. Jak zwykle podczas śpiewania hymnu miałam ciary oraz w moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Kanadyjczycy nie byli dzisiaj w formię, a za to my graliśmy rewelacyjnie, dlatego też mecz zakończył się szybkim 3:0. Zaraz po spotkaniu podeszłam do band reklamowych , aby móc się przywitać z narzeczonym
- Kochanie gratuluje- zawiesiłam mu się na szyi i wtuliłam najmocniej jak tylko mogłam. Cholernie się za nim stęskniłam, brakowało mi go przez te trzy tygodnie.
- Dziękuje słońce. Ale się za tobą stęskniłem- mówiąc to patrzył w moje oczy, a po chwili przyssał się do moich warg. Całował inaczej niż zwykle z czułością, delikatnością i namiętnością, tak jakby tym pocałunkiem chciał wyrazić wszystkie swoje uczucia, a ja z wielką radością odpowiadałam na te pocałunki. W tej chwili nie liczyło się dla nas nic, wszyscy ludzie zgromadzeni na hali przestali dla nas istnieć, liczyliśmy się my oboje oraz nasza miłość.
Po chwilach czułości niestety Bartek musiał wracać do szatni, natomiast ja z rodzicami i bratem przyjmującego udaliśmy się do hotelu. Wykąpana w szlafroku oglądałam sobie telewizję, gdy nagle mój spokój zakłóciło pukanie do drzwi. Zdziwiona odwiedzinami o tak późnej porze szybko wstałam, poprawiłam szlafrok i udałam się otworzyć. Widok jaki zobaczyłam bardzo mnie zaszokował, ale z drugiej strony wiedziałam, że maczał te swoje duże paluchy, aby mieć z tego korzyść.
- Witaj myszko- nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, bo przywarł do moich ust z taką pasją i zaangażowanie oraz wepchnął mnie do pokoju uprzednio zamykając za nami drzwi. Staliśmy na środku pokoju pochłonięci gorącym pocałunkiem i zapewne długo jeszcze obdarowywalibyśmy się wzajemnym uczuciem, ale w płucach zaczęło nam brakować tlenu, więc zmuszeni byliśmy się od siebie oderwać.
- Bartek co ty tu robisz?- pytam się próbując unormować swój oddech
- A co nie cieszysz się kochanie?- widzę ten charakterystyczny błysk w jego oku
- No oczywiście, że się ciesze Misiu, ale ty powinieneś teraz odpoczywać przed jutrem. No i w ogóle co na to trener?
- Myszko nie mieszajmy w to trenera- oho ciekawe co on znowu wykombinował - Po prostu myślałem, że zwariuje z myślą, że ty jesteś w tym samym miejscu co ja, a nie mogę cię zobaczyć. Trzy tygodnie wytrzymałem tylko i wyłącznie dlatego, że nie było cię blisko, a teraz gdy jesteśmy w tym samym hotelu nie mogę sobie pozwolić na kolejną samotną noc- mówiąc to biła od niego szczerość i determinacja
- Przecież spotkalibyśmy się jutro.
- No właśnie, ale dopiero na hali, a ja chcę się tobą nacieszyć- Jego uśmiech sprawia, że sama mięknę i powoli się poddaje i przyznaje mu racje.
- Oj ale przecież dostaliście po meczach wolne do środy to wtedy nadrobimy trochę straconego czasu-  próbowałam pocieszać go, ale ja sama nie chciałam kolejnej rozłąki. Miałam już dosyć samotnych dni i nocy bez jego ciepłego ciała.
- Do środy jest niewiele czasu. jak bym mógł jeździłabyś z nami wszędzie, a ja nie zostawiałbym Cię nawet na krok.
- Daj spokój będzie dobrze. Popatrz tyle wytrzymaliśmy to i dalej damy radę- mówiąc to uśmiechnęłam się do niego najładniej jak umiem- Dobrze niech będzie, że się zgadzam na dzisiejszą noc, bo też mi tego cholernie brakowało, ale co będzie jak się wyda, że nie było cię w twoim pokoju?
- Plan jest taki, że Pit wie o wszystkim i jak coś to będzie mnie krył, a ja rano przed pobudką czmychnę z powrotem  do siebie- uśmiechną się cwaniacko.
- Mój ty geniuszu, Kocham Cię.
- Ja też Cię Kocham mała.- Poraz kolejny tego wieczoru zatopiliśmy się w pocałunku.
Cały wieczór spędziliśmy w swoich objęciach. Siatkarz cały czas trzymał mnie w swoich ramionach, tulił do siebie oraz całował, jakby bał się, że mu ucieknę, ale ja nie miałam takiego zamiaru,  w tych ramionach czułam się szczęśliwa i bezpieczna. To właśnie w nich chcę się budzić i zasypiać. Wspólnie oglądaliśmy telewizję, ale jakoś nie wiele z tego wiedzieliśmy, za bardzo zajęci byliśmy sobą, cieszyliśmy się każdą chwilą spędzoną w swoim towarzystwie, bo dla nas każda z tych chwil była bez cenna i najważniejsza. My wiedzieliśmy doskonale co to znaczy tęsknić za ukochaną osobą. Przyjemnie znów było znów zasnąć w swoich ramionach i czuć bliskość tej drugiej osoby. Zgodnie z planem Bartek rano udał się z powrotem do swojego tymczasowego pokoju.

Mecz z Finlandią okazał się być formalnością, bo po dość krótkim spotkaniu zwyciężyliśmy 3:0 i zapisaliśmy sobie w tabeli kolejne trzy punkty. Spotkanie z Brazylią, o którym od samego początku mówiono, że będzie to starcie tytanów okazał się być dokładnie taki jaki wszyscy myśleli. Bo ciężkiej i meczącej batalii, to jednak my wyszliśmy zwycięsko z tego pojedynku, pokonując po raz kolejny Canarinios 3:2.
Po meczu mogliśmy już zabrać przyjmującego, więc udaliśmy się w drogę powrotną do dziadków Kurka, aby móc nadrobić trochę straconego czasu, nacieszyć się sobą oraz aby Bartek mógł solidnie odpocząć po tym emocjonującym weekendzie i tygodniach ciężkiej pracy nad formą. Teraz kilka dni w domowym zaciszu będzie odpoczywał i zbierał siły na kolejne tygodnie Ligi Światowej, aby przywieź jakiś krążek z tego turnieju.




________________________________________________________________________



Oddaje w Wasze ręce kolejną odsłonę tego opowiadania :)
W komentarzach proszę o Waszą opinie czy jest sens kończenia tej historii, czy aby czas żebym dała sobie z tym spokój :)

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ !!!

Ps. Jak oceniacie występ naszych Złotopolskich podczas Mistrzostw Europy i czy waszym zdaniem Andrea powinien zostać?
Ja osobiście jestem dumna z naszych chłopaków, walczyli do końca i ani razu nie zwątpili. Na boisku pozostawili swoje serce, ale sport jest brutalny i nie zawsze wszystko wychodzi tak jakbyśmy chcieli. Jedna sekunda może odmienić cały przebieg spotkania :)


Całuję i do usłyszenia za dwa tygodnie,
Wasza MalinowaSłodycz :*

8 komentarzy:

  1. Booski rozdział <3 Nawet nie myśl o tym, żeby przestać pisać! Ja tu czytam i zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny! ;* Odnośnie naszej kadry no cóż troszkę smutawo, że nie byłoby już dwóch Andrełłów ;c ale może rzeczywiście jakaś zmiana musi nastąpić? ... No nie wiem. Tak sobie teraz nie wyobrażam naszej reprezentacji bez AA ;/
    A więc czekam na kolejny rozdział! ;) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O joj, jak to sie moglo stać, że wcześniej tutaj nie dotarlam ?! Blog jest bardzo fajny, Bartek Kurek jest tutaj opisany nieziemsko no i ogólnie swietna historia :) nie mozesz skończyć teraz, ja też sie nad tym zastanawiałam ale jednak pisze dalej ;) Zycze duzo inspiracji i pomyslow na kolejne rozdzialy, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział jak zaawsze *.* Czekam na następny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak słodko u nich :)
    Świetny rozdział ;)
    Czekam na następny ;)
    Co do naszego trenera to mam nadzieje, że zostanie z nami na długo.
    Ale wiem, że mogą go zwolnić.
    Przyjmę to z bólem no ale... My nie możemy nic zrobić.
    Pozdrawiam i czekam na następny ;*
    Dżastin ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne ! A blog jest bardzo fajny, wprost zajebisty i nie kończ go teraz :) Już nie mogę się doczekać kiedy Kurek będzie razem z Paulinką!
    A moim zdaniem chłopaki spisali się na medal i byli po prostu wspaniali. A co do trenera, to moim zdaniem zwolnienie Andrei niczego nie da. to nie maszyny nie muszą wszystkiego wygrywać ale się zgadzam z faktem że nie poszło im najlepiej. Ale mimo wszystko jestem z nich bardzo dumna! A poza tym to już podpisałam petycje, żeby Andrea został z nami jeszcze na rok. Mam nadzieję że to coś pomoże :)
    do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszam na jedenastkę :)
    http://ona--to--on--siatkarska--przygoda.blogspot.com/
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj na początku chcę Cię przeprosić,ze tu nie zaglądałam,ale mam takie zamieszanie,że od rana do wieczora siedzę na uczelni. Jednak wszystko dzielnie nadrabiam. Wracając do Twoich pytań nie myśl nawet o kończeniu tej historii ! A co do występu naszych na ME. Chłopcy dali z siebie wszystko! Walczyli jak lwy i jestem z nich cholernie dumna. Moim zdaniem Andrea nie powinien zostać na stanowisku. Niestety ale zmienił totalnie taktykę gry,teraz gramy prostą siatkówkę łatwą do odczytania. A poza tym miałam wrażenie,że całe mecze opierały się na Boćku Fabianie i Winiarze,nie robił zmian nawet wtedy kiedy chłopcy ledwo co dyszeli. Zmiany zaczął robić dopiero wtedy,kiedy sytuacja była już krytyczna.Mam nadzieję,że jeśli zmieni się trener to tradycji stanie się zadość. Nowy trener- nowy medal. A co do rozdziału: Dobrze,że się spotkali,tak się mocno za sobą tęsknili. Słodka z nich para no ! Uwielbiam to opowiadanie i czekam na następny ! Zaprazam do siebie http://echoprzeszlosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Super;) Zapraszam do mnie http://odzawszenazawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń