niedziela, 1 września 2013

Rozdział XIII

Rano obudziła mnie ręka położona na mojej tali oraz delikatne delikatne pocałunki w szyje i kark. Nie chciałam psuć frajdy Bartkowi więc nie otworzyłam oczu tylko poddałam się tej przyjemnej pieszczocie. Dopiero taki gest i jego ciepłe ciało koło mojego uświadomiły mi jak bardzo brakowało mi jego dotyku, zapachu, pocałunków, wspólnego spędzania czy leniuchowania tak jak teraz. Po prostu brakowało mi jego obecności i wspólnego życia jakie udało nam się razem stworzyć. Zawsze zdawałam sobie sprawę z tego jaką pracę ma Kuraś i jakie prowadzi życie, nigdy tego nie negowałam tylko zawsze go w tym wspieram. Oczywistą sprawą  jest to, że nie mam mu tego za złe, ja się bardzo cieszę, że robi to co kocha i sprawiam mu to tyle radości. Ja sama nie wyobrażam sobie jakbym miała być kimkolwiek innym, a nie fryzjerką, jest to coś co kocham i oddaje się temu bezgranicznie, więc rozumiem Kurka jak nikt inny.

Moje rozmyślenia przerwał ciepły oddech na mojej szyi oraz delikatne przygryzienie ucha, tego gestu już nie wytrzymałam i roześmiałam się. Przewróciłam się na drugi bok, aby móc spojrzeć w oczy mojego ukochanego, który był uśmiechnięty od ucha do ucha, a jego oczy, aż świeciły się z radości. Chwilę patrzeliśmy sobie w oczy, ja w bartkowych dostrzegłam iskierki szczęścia i bezgranicznej miłości względem mojej osoby. W pokoju panowała cisza, było tylko słychać nasze oddech i bicie serca partnera, siatkarz przerwał tę chwilę nostalgii po chwili;
- Dzień dobry Królewno- mówiąc to posyła mi najpiękniejszy uśmiech, który przeznaczony jest tylko dla mnie.
- Witaj Królewiczu- odwzajemniam uśmiech, podnoszę się i składam delikatny pocałunek na jego malinowych ustach, po chwili Bartek odwzajemnia pocałunek oraz go pogłębia. Całujemy się dłuższą chwilę do momentu, aż przyjmujący włożył rękę pod moją koszulkę, od razu zapaliła mi się czerwona lampka, oderwałam się od niego i z dość nierównym oddechem wyszeptałam;
- Bartek nie możemy, na pewno nie tutaj
- Kochanie no ale dlaczego, bo nie rozumiem?
- Bo jesteśmy w domu twoich dziadków, a oni są gdzieś na dole i mogą usłyszeć
- Na pewno zrozumieją, znasz już ich przecież, wiedzą, że jesteśmy młodzi i mamy swoje potrzeby- mówiąc to zaczął poruszać charakterystycznie brwiami
- A idź mi ty zboczeńcu, wiecznie nie wyżyty jesteś- zaczęłam się śmiać i rzuciłam w niego swoją poduszką
- Oj pożałujesz tego mała- zrobił poważną minę i rzucił się w moją stronę przygniatając mnie swoim ciężarem i tymi swoimi wielkimi łapskami zaczął mnie łaskotać. Po chwili nie mogłam opanować już śmiechu, aż z tego wszystkie rozbolał mnie brzuch
- No Bartuś proszę Cię już wystarczy- mówię to łkając i co chwilę wybuchając śmiechem, po policzku nawet spłynęło mi kilka łez
- No niech Ci będzie, znaj moją dobroć, ale jeżeli następnym razem coś przewinisz tak łatwo nie będzie- pogroził mi palcem i uśmiechnął się szeroko.


Następnie wyszliśmy z łóżka i wzięliśmy wspólny prysznic chociaż ja nie chciałam, ale jak się Kurek uprze to nie ma zmiłuj. Powiedział, że ma niewiele czasu, abyśmy nacieszyli się sobą i każdą wolną chwilę chce poświęcić mi. Po wspólnym prysznicu który wcale nie był taki krótki jak miał być zeszliśmy razem na śniadanie. Okazało się, że dziadkowie już dawno jedli, ale babcia pomyślała o nas i zostawiła nam uszykowane śniadanie na stole i kartkę, że poszli z dziadkiem na zakupy, nie obyło się bez oburzenia przyjmującego, że mieliśmy chatę wolną. Tę uwagę puściłam mimo uszu. Po śniadaniu zabrałam się za sprzątanie, natomiast siatkarz wylegiwał się na kanapie przed telewizorem, nie mogłam znieś myśli, że moglibyśmy zmarnować taką ładną pogodę wyciągnęłam narzeczonego na spacer z czego on nie był zadowolony. Spacerowaliśmy na mieście z dobre trzy godziny zahaczając oczywiście o kafejkę gdzie wypiliśmy przepyszną kawę i o miejski par gdzie posiedzieliśmy na ławce wtuleni w siebie, zapominając o tym, że jutro trzeba znowu się rozstać na dłużej nie określony czas.
Do domu wróciliśmy koło piętnastej prosto na obiad więc z apetytem zjedliśmy to co przygotowała Pani Basia. Przy stole oczywiście wszyscy mieli bardzo dobry humor i sypali żartami na prawo i lewo. Ja sama ledwie hamowałam łzy wypływające z moich oczu i co chwile łapałam się za brzuch, który zaczął mnie boleć pod wpływem niepohamowanej radości.
Wieczorem w odwiedziny przyjechali rodzice Kurka wraz z Kubą więc atmosfera była przecudowna. Oczywiście Bartek poopowiadał jak tam na treningach, jak ciężko pracują aby wywalczyć coś w tegorocznej Edycji Ligi Światowej. Przy tych ludziach czas leci tak niemiłosiernie szybko, że nawet nie wiem kiedy zrobiła się dwunasta w nocy. Pani Iwonka i Pan Adam wraz z Kubą nie chcieli nocować więc pojechali do Nysy. Natomiast ja z babcią Basią posprzątałam i poszłam położyć się do łóżka do mojego narzeczonego, który czekał na mnie. Porozmawialiśmy chwilę i poszliśmy spać.

Nazajutrz nie mieliśmy z Bartkiem dość dobrych humorów bo to był dzień kolejnego rozstania co wiąże się z cholerną tęsknotą. cały dzień przesiedzieliśmy w tuleni w siebie, pogrążeni w rozmowie ciesząc się swoją obecnością na następne samotne noce, wieczory i dni. Nieubłaganie wybiła godzina 18 więc siatkarz musiał się zbierać, z dziadkami pożegnał się w domu, natomiast ja wyszłam z nim na dwór
- Kochanie muszę jechać już, będę cholernie tęsknił- mówi to, a ja zauważał, że nie ma tych iskierek co wczoraj
- Ja też będę tęsknić. Kocham Cię Bartek. Jedz ostrożnie
- Też Cię kocham mała. Trzymaj się i dzwoń pisz kiedy chcesz- podchodzę do niego staję na palcach i całuje namiętnie tak jak byśmy mieli już w ogóle się nie spotkać. Bartek wsiada do samochodu i odjeżdża ja patrze w to miejsce gdzie jeszcze przed chwilą był. Wracam do domu i pogrążał się w rozmowie z dziadkami, ponieważ jestem strasznie zmęczona po przeczytaniu sms-a od Bartka, że dojechał  oddaje się w do krainy snów.




                                                                         *

No to jest trzynastka ;d Tylko pytanie czy szczęśliwa czy pechowa? ;d
Mam nadzieje, że spodoba się Wam wszystkim tu obecnym :)
Rozdział wcześniej niż miał być ze względu na rozpoczynający się rok szkolny :)
Jeżeli czytasz pozostaw po sobie komentarz to nic nie kosztuje, a bardzo motywuje ;d

Pozdrawiam i do następnego,
MalinowaSłodycz :*

huraaaa nareszcie szkoła <3

7 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3 Jak ja lubię jak wszystko jest, idealne w harmonii ;D Wiadomo potem musi się coś zepsuć, ale inaczej byloby nudno ;) Przepraszam, że tak dawno nie komentowałam, ale awaria mojego ,,sprzętu" pozwoliła mi tylko czytać blogi ;( Pozdrawiam! Oczywiście czekam na kolejny! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie 😉👍

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam do mnie na nowy rodział :) milosc-na-nowo.blogspot.com P.s obiecuje ze w wolnej chwili nadrobie u Ciebie zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:http://ona--to--on--siatkarska--przygoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko jacy oni są słodcy. Królewna i Królewicz. Dobrze,że im się tak układa. Są po prostu rozkoszną parą. Ale jak t o w życiu bywa sielanka szybko się kończy,szkoda że Kuraś musiał wyjechać. No to motywuję Cię do szybkiego wrzucenia następnego! Ja czekam! ;p i zapraszam tu http://w-pulapce-uczuc.blogspot.com/ i tu http://senna-rzeczywistosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam do 9 :)
    http://ona--to--on--siatkarska--przygoda.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń