niedziela, 22 grudnia 2013

WESOŁYCH ŚWIĄT

     Moje kochane z całego serca życzę Wam Wesołych, Zdrowych, Pogodnych Świąt Bożego Narodzenia. Aby ten magiczny czas spędzony był w gronie swoich najbliższych oraz by każda chwila była wyjątkowa. Życzę Wam również moje drogie bogatego Mikołaja, aby spełnił wszystkie wasze życzenia i marzenia ;P
Również życzę Szczęśliwego Nowego Roku, aby ten 2014 był dużo leszy o tego oraz spełniły się Wasze wszystkie siatkarskie marzenia. Abyśmy zdobyli jakiś krążek podczas Mundialu, tego życzę Nam zapalonym kibicom siatkówki jak i również Naszym kochanym siatkarzom ;)



PS. Przepraszam ostatnio mam natłok spraw, dlatego nie mam czasu pisać nowych rozdziałów jak i czytać waszych opowiadań. Mam nadzieję, że w czasie Świąt uda mi się coś nadrobić. Obiecuję poprawę. Co to tego opowiadania to sama jeszcze nie wiem kiedy uda mi się tu wrócić. Mam tylko nadzieje, że nie zapomnicie o mnie ;)


           Dziękuję również za wszystkie komentarze ze wsparcie i zapewnienie mnie, że tu będziecie. Na prawdę jesteście kochane. Uwielbiam Was wszystkie <3 :*

Pozdrawiam,
MalinowaSłodycz :* 

sobota, 9 listopada 2013

Zawieszam ;(

Z wielkim bólem serca jestem zmuszona zawiesić to opowiadanie. Na tą przerwę składa się wiele czynników takich jak; brak weny, mała ilość wolnego czasu oraz coraz mniejsze zainteresowanie tym blogiem. Zauważyłam, że duża część osób które były tu od początku po prostu odeszły :)
Nie jestem wstanie określić ile czasu mnie tu nie będzie, na pewno aby blog znów był aktywny muszę napisać przynajmniej z trzy rozdziały, jak na razie nie mam żadnego, a do tego nie napisałam już nic ok 3 tygodni. ;(
Chciałabym jak najszybciej tu wrócić, jak na razie nie dopuszczam do siebie myśli, że w ogóle nie dokończę tego co zaczęłam. Skończę to w bliżej nieokreślonym czasie ale będzie epilog na pewno :)
Mam nadzieję, że przez ten czas nie zapomnicie o mnie i o tym opowiadaniu :)
Dziękuje wszystkim za 13877 wyświetleń jak do tej pory oraz 134 komentarze. Mam ogromną nadzieję, że będę miała do kogo wróci oraz pisać. Kto z Was będzie czekał na dalsze losy piszcie w komentarzach :)

Oczywistą sprawą jest to, że dalej będę śledzić Wasza twórczość, więc tak jak było to do tej pory informujcie mnie o nowych rozdziałach ;D

Jeszcze raz Wam bardzo dziękuje za wszystkie miłe słowa jakie zostawiałyście pod postami :) Nie sądziłam, że " to coś" może się komuś spodobać, a jednak.
 Mam nadzieję, że rozumiecie moją decyzje :)

Pozdrawiam i do usłyszenia jak najszybciej,
MalinowaSłodycz :*

niedziela, 27 października 2013

Rozdział XVII

Ostatnimi czasy, czas  leciał bardzo szybko, kilka dni wolego jakie otrzymał Bartek po skończonym turnieju spędziliśmy  w gorącej Hiszpanii. Oderwaliśmy się od codziennego życia i spędziliśmy kilka naprawdę cudownych dni tylko i wyłącznie w swoim towarzystwie. W końcu mogliśmy się sobą nacieszyć, bo prawda jest taka, że od momentu kiedy przyjmujący zrobił ogromny krok w naszym związku, a mianowicie te cudowne zaręczyny, mieliśmy mniej czasu dla siebie  co spowodowane było zgrupowaniem. Cieszę się bardzo, że między nami tak dobrze się układa, oczywiście od czasu do czasu zdarzają nam się małe zgrzyt, ale myślę, że w najbardziej idealnym związku takie rzeczy się przydarzają. My z Bartkiem od momentu kiedy pierwszy raz się zobaczyliśmy, a on przygarnął mnie do siebie i zaopiekował się mną mimo, że się nie znaliśmy i tak udało nam się znaleźć wspólne tematy do rozmów. Po upływie jakiegoś czasu nawet zaprzyjaźniliśmy się. Siatkarz był dla mnie jak starszy brat, którego nigdy nie miałam. Kuraś jako jedyny poznał całą moją przeszłość i nigdy nie negował mnie przez to, on starał się mnie pocieszyć, chciał mojego szczęścia, bo uważa, że ja też na nie zasługuje, on mnie chronił, był po prostu prawdziwym przyjacielem. To on jako jedyny człowiek na tej ziemi wiedział o mnie wszystko, a jednak potrafił to zaakceptować i nasza przyjaźń miała szanse dalej istnieć. Z biegiem czasu to co było między nami przerodziło się w bezgraniczną miłość, czego ja osobiście się nie spodziewałam, owszem podkochiwałam się w nim, ale nigdy nie pomyślałabym, że on może odwzajemniać to uczucie. Przecież on jest siatkarzem, może mieć każdą, a wybrał właśnie mnie, jedną, zagubioną dziewczynę skrzywdzoną przez los. Jednak teraz na własnej skórze przekonałam się, że sportowcy to też zwyczajni ludzie, tak jak każdy inny potrafią kochać i nie muszą mieć żony modelki, czy też innej gwiazdy, oni potrafią kochać tak samo jak my zwykli ludzie, do szczęścia nie potrzebują milionów i wypasionych samochodów, ale wsparcia i miłości tej drugiej osoby, tak samo jak przeciętny człowiek. Jestem bardzo szczęśliwa, że los postawił Bartka na mojej drodze i dał szanse na szczęśliwe życie u boku wymarzonego mężczyzny.

Po kilkudniowym urlopie w Lloret de Mar wróciliśmy do kraju, a przyjmujący następnego dnia po powrocie udał się na zgrupowanie do Spały, gdzie rozpoczęto właśnie przygotowania do najważniejszego turnieju w tym sezonie, a mianowicie do Igrzysk Olimpijskich  w Londynie. Ta rozłąka nie była taka długa jak poprzednia, ale to nie zmienia faktu, że za nim nie tęskniłam. Niestety ja nie pojechałam do Londynu, ale za to kibicowałam chłopakom na kanapie przed szklanym ekranem telewizora tak jak tysiące kibiców. Faza grupowa w naszym wykonaniu nie była najlepsza, popełnialiśmy zbyt dużo błędów własnych, a nasze akcje nie miały takiej samej dynamiki jak podczas zwycięskiej Ligi Światowej. Podczas tego turniej potrafiliśmy wygrywać z mocnymi zespołami co było dla nas atutem,  natomiast z tymi słabszymi mieliśmy już problem  i zawsze im ulegaliśmy. Koniec końców wyszliśmy z grupy, ale na nasze nieszczęście z drugiego miejsca, co nie napajało nas hura optymizmem, ponieważ w walce o półfinał musieliśmy zmierzyć się z reprezentacją Rosji. Niestety ten mecz nie ułożył się po naszej myśli i ulegliśmy Spornej 3:0. I tak właśnie oto zakończyły się nasze marzenia o złoto Olimpijskie i jakikolwiek krążek podczas tego turnieju. Chłopaki zrobili wszystko co w ich mocy, ale żal i rozgoryczenie zostało. Sprawy również nie ułatwiali kibice, którzy strasznie negowali postawę naszych siatkarzy i tym bardziej ich dołowali. Po powrocie do kraju Siatkarze mieli kilka dni urlopu, a potem czas ruszać do swoich klubów, aby móc przyszykować się do sezony Klubowego.

My z Bartkiem kilka dni tego wolnego spędziliśmy na pakowaniu rzeczy i przewożeniu niektórych do rodziców przyjmującego. Ciężko po tym roku spędzonym w Bełchatowie znów się z tond wynosić, praktycznie dopiero co za klimatyzowałam się tu, a tu czas na kolejną wyprowadzkę. Nie wspomnę już o przyjmującym, który spędził tu cztery wspaniałe lata, ale myślę, że Moskwa to duży krok w jego karierze.  Bartek tam ma też zapomnieć o porażce w igrzyskach podczas treningów z nowym klubie. Obydwoje mamy zacząć swój nowy etap życia w Rosji razem krocząc przez ten pełen dziwactw kraj.
Jest 6 rano, a my siedzimy na lotnisku i czekamy na nasz samolot, po godzinie czekania udajemy się w stronę samolotu, ostatni raz spoglądał za okno na widok Warszawy i wchodzimy z siatkarzem na pokład samolotu. Po kilku godzinach podróży, którą razem z Bartkiem przespaliśmy wylądowaliśmy na lotnisku w Moskwie. Odebraliśmy swoje bagaże i udaliśmy się na parking przed lotniskiem gdzie czekał na nas klubowy autobus, który zawiózł nas prosto do naszego nowego mieszkania.
Nasze nowe gniazdko okazało się dość dużym lokum w ciepłych kolorach, jestem naprawdę miło zaskoczona, bo jest tu naprawdę bardzo przytulnie. Razem z Bartkiem nasze walizki zanieśliśmy do sypialni i obejrzeliśmy całe wnętrze mieszkania. Ja zmęczona dzisiejszą podrożą opadłam na kanapę, a obok mnie wgramolił się siatkarz i objął mnie ramieniem
- Paula i jak Ci się widzi nowe mieszkanie?
- No powiem Ci, że jest całkiem, całkiem. Nie spodziewałam się tak dobrze urządzonego i w tak przytulnych kolorach- uśmiecham się do niego i przytulam do jego torsu.
- Mam nadzieję, że wszystko tutaj pójdzie tak jak być powinno. Ja spędzę tu wspaniałe dwa sezony, rozwinę się zawodowo, o a może i w życiu prywatnym coś zmienię.
- Ej czy ty zamierzasz mnie zostawić, dla jakiejś Rosyjskiej blond piękności?- mówię oburzona
- No raczej nie to miałem na myśli złotko- mówi uśmiechając się i pokazując swój filmowy uśmiech
- A to ciekawe. To w takim razie co miałeś na myśli mówiąc, że coś zmienisz w życiu prywatnym?- uśmiecham się kokieteryjnie
- No a może tak stan cywilny, no przecież zgodziłaś się za mnie wyjść, więc teraz trzeba wszytko ustalić i czekać, aż staniesz się panią Kurek- ten jego łobuzerski uśmiech sprawia, że nie potrafię utrzymać powagi- a no i kochania, a co powiesz o mnie w roli tatusia?
- Bartek no bez przesady, na dzieci to chyba jeszcze troszeczkę za wcześnie. Zresztą jak ty sobie to wyobrażasz Ty wiecznie tu w rozjazdach, a ja z małym dzieckiem, jeszcze jakbyśmy mieli tu rodzinę to co innego, przy takim maluchu potrzeba by była pomoc twojej mamy, bo ja nie znam się na małych dzieciach- uśmiecham się przyjaźnie do niego
- No ja zdaję sobie sprawę z tego, że będzie nam ciężko, ale ja już chyba dorosłem do tego odpowiedniego wieku i czuje, że mógłby zostać ojcem. Oczyma wyobraźni już widzę takiego szkraba krzątającego się pomiędzy naszymi nogami
- Bartuś ja też bym chciała zostać matką, ale odczekajmy jeszcze trochę, może nie koniecznie tu w Rosji starajmy się o takiego bobasa
- Kochanie może masz rację, ale obiecaj mi, że kiedyś taki mały brzdąc będzie chodził między naszymi nogami
- Obiecuję, że będziemy mieć dziecko, tylko w odpowiednim czasie.
- Kocham Cię Paula, jesteś najwspanialszą osobą na tej planecie. Nasze dzieci będą mieć najlepszą mamę, a ja żonę pod słońcem- mówiąc to patrzy mi prosto w oczy
- Nie przesadzaj miśku. Też cię kocham najbardziej na świecie- jeszcze bardziej wtuliłam się w mojego narzeczonego.
- Myszko ja już jestem troszeczkę zmęczony dzisiejszym lotem, a jutro zaczynam treningi chodźmy się wykąpać i potem spać co?
- Masz rację. Chodźmy- pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam do naszej nowej łazienki

Wzięliśmy wspólny bardzo długi prysznic i udaliśmy się do sypialni, aby odespać trudy dzisiejszego dnia.
- Paula pamiętaj pierwsza noc w nowym miejscu jest najważniejsza - zaczął poruszać charakterystycznie brwiami
- Ej, a przed chwilą byłeś zmęczony....- nie zdążyłam nic więcej powiedzieć, ponieważ mój ukochany uciszył mnie namiętnym pocałunkiem.
 Czyli szykuj się kolejna noc pełna miłości i czułości, noc pełna wrażeń i niespodzianek, długa i intensywna noc.
 Po naszych miłosnych igraszkach zadowoleni, wtuleni w siebie oddajemy się w ramiona Morfeusza.

________________________________________________________

Oddaje w wasze ręce nowość i mam nadzieję, że się spodoba ;D
Jeżeli czytasz to proszę zostaw po sobie komentarz, chciałabym zobaczyć ilu Was tutaj jest ;D

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ!!!!!

A co do nowego trenera to ja osobiście jestem bardzo zaskoczona. Dla mnie Antiga jako trener to totalne szaleństwo, ale miejmy nadzieję, że to szaleństwo przerodzi się w kolejne sukcesy naszej Reprezentacji i kto wie może sięgniemy po jakieś trofeum podczas MŚ? A wy co o tym sądzicie? :D

Ja zresztą jak większość kibiców chciałam podziękować Andrei Anastasiemu za wszystko dzięki czemu polska siatkówka jest na tak wysokim poziomie. Za wszystkie sukcesy i dwa lata ciężkiej pracy :)
" Andrea Anastasi biało-czerwony się nie urodził, ale biało-czerwony pozostanie " THANK YOU AA.

Wszystkich którzy posiadają facebooka i jeszcze nie polubili tej stronki bardzo serdecznie zapraszam, pokażmy naszą wdzięczność byłemu selekcjonerowi naszej kadry https://www.facebook.com/pages/Polscy-kibice-dzi%C4%99kuj%C4%85-Andrei-Anastasiemu/238597362962431?fref=ts ;)

Pozdrawiam,
MalinowaSłodycz :*


sobota, 12 października 2013

Rozdział XVI

Dziś mamy 8 lipca, czyli mecze finałowe Ligi Światowej. Tak to nasi Złotopolscy będą grali o najwyższe trofeum tego turnieju, naszym przeciwnikiem jest USA wcale nie taki łatwy przeciwnik. Wczoraj gładko wygraliśmy z Bułgarią, choć na pewno było bardzo nerwowo, a do tego absurdalne błędy sędziów, co moim zdaniem na tym poziomie jest nie dopuszczalne. Na nasze szczęście arbitrzy najwięcej mylili się na naszą korzyść, co jednak nie zmienia faktu, że tu jest bardzo wysoki poziom, a sędziowie nie popisali się najlepiej.

Pewnie jesteście ciekawi jak poradziłam sobie z kolejną rozłąką Bartka? Otóż nie było wcale łatwo, ale jakoś przetrwałam. Wszyscy bardzo mocno wspierali mnie i robili wszystko, abym tak dużo o nim nie myślała, choć to było bardzo trudne, dlatego że jest częścią mojego życia. Ciągle powtarzałam sobie, że przecież niedługo się zobaczymy, choć to niedługo miało być dopiero po Lidze Światowej. Ta myśl zawsze sprawiała, że wracały do mnie moje wszystkie siły i tak jakbym się na nowo odradzała. Przyjmujący jest moją ostoją i osoba, dla której bije moje serce, jest sensem mojego istnienia. Codzienne rozmowy przez telefon uświadamiają zawsze mi, że nie jestem mu obojętna. Dowodem na to jest pobłyskujący, delikatny pierścionek na moim serdecznym palcu, który świadczy o jego uczuciu względem mojej osoby. Za każdym razem gdy rozmawiamy na skype i widzę jego szczery uśmiech, promienne szczęśliwe oczy, oraz gdy się o mnie troszczy jestem w stu procentach pewna, że to jest ten jedyny, z którym założę rodzinę i będziemy szczęśliwi na wieki. Zdaje sobie sprawę, że nie zawsze będzie kolorowo, a nasze życie nie będzie usłane różami, ale my będziemy mieć siebie i swoją miłość, dlatego wszystko przetrwamy. Wiem, że to może wydać się absurdalne, bo w końcu mam 20 lat i mało wiem o życiu, ale to zupełnie nie prawda. Jestem osobą, która przez los doświadczyła wiele jak na swój młody wiek. Nigdy nie mogłam być typową nastolatką, która idzie z kumpelami na imprezę i podrywa zwyczajnie chłopaków, moi rodzice już dawno znaleźli mi kandydata na męża, a ja z bólem serca musiałam to zaakceptować. Tyle przepłakanych nocy i w każdej obiecywałam sobie, że skończę z tą farsa i sprzeciwie się rodzicom, ale nigdy nie miałam w sobie dość siły aby to zrobić. Tchórz pod moja skóra zawsze wygrywał z tym co podpowiada mi serce i rozum, za bardzo kochałam rodziców, aby móc ich tak skrzywdzić mimo, że ja wielokrotnie byłam bita i gwałcona. W końcu nadszedł ten dzień, a w moim życiu w końcu po bardzo długim czasie zagościło słońce, a ja wpadłam w ramiona mojego kochanego Bartka. Mimo, że rodzice mnie skrzywdzili ja czuje, że nadal nie są mi obojętni mimo tego, że mam do nich potworny żal, ale wiem, że na razie nie dam rady stanąć z nimi twarzą w twarz i to wszystko wyjaśnić. Chociaż gdyby nawet starczyło mi na ten gest odwagi to wiem, że z nimi na zawsze już straciłam swój kontakt, bo oni przestali mieć córkę w dniu, którym zostawiłam ich ukochanego Patryka i zaczęłam swoje dorosłe i szczęśliwe życie, przy osobie, którą kocham i ona darzy mnie takim samym uczuciem, a nie jest ze mną tylko, dlatego żeby miał się z kim pokazać i zaspokajać swoje potrzeby seksualne.


W końcu wybiła ta upragniona godzina i czas zacząć mecz o złoto. Niestety ja nie pojechałam do Sofii, aby móc wspierać naszych chłopaków, ale za to dzielnie kibicowałam im przed telewizorem. Oczywiście tuż przed rozgrzewką zadzwonił do mnie Bartek, to był taki nasz mały rytuał, że dzwonił przed każdym meczem, a ja wspieram go jak mogę no i oczywiście dodaje otuchy, która w takich chwilach jest cholernie potrzebna zawodnikom. Wsparcie tej drugiej osoby jest zawsze czymś ważnym i cennym.
Mecz się zaczął bardzo dobrze dla naszej reprezentacji, pierwszy set zagrany był wręcz koncertowo dlatego wynik nie był zaskoczenie, że wygraliśmy go do 17. Atmosfera na trybunach była bardzo gorąca, gdyż Bułgarscy kibice mieli żal do naszych siatkarzy o błędy sędziowskie jakbyśmy my byli temu winni. Drugi set też padł naszym łupem, ale graliśmy go na przewagi 24;26. Po tym secie była wielka radość i większa swoboda gry, ale nie było można się rozluźnić do końca, bo w każdej chwili ten wynik mógł nam się wymsknąć spod kontroli. Na szczęście to my kontrolowaliśmy cały ten set. Przy stanie 19;23 na zagrywkę wszedł Kuraś i assssss serwisowy, wielkie szaleństwo, bo brakuje nam już jednego oczka. Następny serwis był autowy i na zagrywce po drugiej stronie siatki stanął Stanley, chwila grozy bo ten zawodnik miał już parę asów serwisowych podczas tego meczy. Chwila wstrzymania oddechu i wielkie szczęście Stanley przestrzeli i to my po raz pierwszy w swojej historii wygrywamy złoto tejże imprezy. Wielkie szczęście i łzy wzruszenia przed telewizorem. Nie mogłam w to uwierzyć, radość była przeogromną i właśnie tak jak powiedział komentator 'I znów historia rodzi się na naszych oczach, Polacy wygrywają Ligę Światową po raz pierwszy w swojej historii, coś nieprawdopodobnego" A jednak nasza forma wytrzymała cały turniej i teraz jesteśmy kandydatami do złota na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie.
Przed dekoracją wszyscy siatkarze udali się do szatni, aby ochłonąć po tym starciu i przygotować się do ostatniej części, czyli wręczenia medali. Ja podekscytowana chodziłam w tą i z powrotem po całym domu oczekując na dekoracje. Nagle rozdzwonił się mój telefon, szybko podbiegłam do szafki na której leżał i uśmiechnęłam się do telefonu, nacisnęłam zieloną słuchawkę i poszłam do swojego tymczasowego lokum,
- Kochanie wygraliśmy to, nie mogę w to uwierzyć, szkoda, że teraz Cię nie ma przy mnie- mówił to takim radosnym głosem, jestem pewna w stu procentach, że uśmiechał się cały czas do telefonu i drapał po głowie.
- Bartuś w pełni zasłużyliście na to zwycięstwo. Jestem z Ciebie taka dumną, zresztą z całej drużyny, przez was się poryczałam- śmiałam się do telefonu, bo miałam dwa powody, jeden to rozmowa z ukochanym, a druga to, że nie codziennie polscy siatkarze wygrywają tak ważne imprezy- Ja też chciałabym być teraz z Tobą, ale zobaczymy się jutro. Przyjadę po Ciebie na lotnisko.
- Serio przyjedziesz? myślałem, że tata po mnie wpadnie, a potem szybko zawiezie do Ciebie.
- A co nie cieszysz się miśku? Na początku taki był plan, ale potem stwierdziłam, że sama mogę po Ciebie jechać. Twój tata zgodził się bez problemu, sugerując tylko to, żebyś z tej tęsknoty mnie nie zamęczył- usłyszałam w słuchawce śmiech ukochanego i sama zaczęłam się śmiać-  A no i oczywiście to, żebyśmy ich odwiedzili jak już się trochę sobą nacieszymy.
- Oczywiście, że się cieszę kotuś, już nie mogę się doczekać jutra, a z tatą sobie porozmawiam, żeby tak nie ingerował w nasze pożycie- i kolejna dawka śmiech w słuchawce, obydwoje mamy dobre humory co powoduje wielki sukces i w końcu nasze spotkanie- Paula kochanie ja muszę już kończyć, bo właśnie musimy się już zbierać. Mam nadzieje, że zobaczysz dekorację
- No oczywiście, nie zasnęłabym gdybym tego nie zobaczyła. Kocham Cię Bartek do jutra. Paa.
- Ja tęż Cię Kocham najbardziej na świecie. Do jutra myszko.
Po skończonej rozmowie udałam się na dół do salonu, aby obejrzeć dekorację. Chłopaki tryskali humorem i pełną werwą mimo, że nie dawno skończyli najważniejszy mecz tego turnieju. Uśmiech nie schodził z ich twarzy. Zaczęła się cała ceremonia i przyszła kolej na nagrody indywidualne,  nasz team zdobył dużo nagród indywidualnym, Zbyszek Bartman- najlepszy atakujący, Marcin Możdżonek- najlepszy blokujący, Krzysztof Ignaczak- najlepszy Libero. Została ostatnia nagroda, czyli najlepszy zawodnik całego turnieju(MVP), gdy speaker ogłosił, że MVP zostaje mój kochany Bartuś cała zalałam się łzami, tyle pracy na treningach i litry wylanego potu, oraz serce pozostawione na boisku, zasłużył na tą nagrodę, a ja byłam z niego cholernie dumna. Po rozdaniu nagród indywidualnych zostały rozdane medale, na końcu wszyscy zaśpiewali "Mazurka Dąbrowskie' gdzie ja znowu się popłakałam, a potem zaczęła się wielka feta i bal do rana.
Zaraz po skończeniu transmisji poszłam do siebie do pokoju i napisałam do Bartka sms-a
" Gratuluję Misiaku nagrody MVP :D Jestem z ciebie cholernie dumna i teraz wiem, że ta nasza rozłąka i twoja ciężka praca nie poszła na marne ;) Kocham Cię i do jutra ;***** " Nie czekałam na odpowiesz narzeczonego, tylko szczęśliwa po prostu zasnęłam, bo wiedziałam, że jutrzejszy dzień będzie wspaniały.



Rano obudziłam się dość wcześnie bo po ósmej, nie mogłam już spać z myślą tego, że dzisiaj go wreszcie zobaczę i będę mogła wtulić jak w pluszowego misia. Uroczyste przywitanie naszych Złotopolskich zaplanowane było na godzinę 17, więc ja koło 10 wyruszyłam z domu i wstąpiłam jeszcze na chwilę do naszego Bełchatowskiego mieszkania, zostawiając moje wszystkie rzeczy, ponieważ w końcu wracam do naszego gniazdka, aby móc być razem. W Warszawie byłam parę minut przed 17, korki były niemiłosierne, ale co się dziwić w końcu to stolica, a do tego wracają siatkarze. Ciężko było znaleźć jakiekolwiek wolne miejsce na lotnisku, na szczęście w końcu się udało, udałam się tam gdzie powinnam, a po chwili pojawili się i nasi Zwycięzcy. Ceremonia poszła w miarę szybko i dopiero teraz zaczęło się rozdawanie autografów. Wiedziałam, że może potrwać to dość długo, dlatego też postanowiłam poczekać na ukochanego na parkingu koło samochodu. Po 45 minutach zaczęli wyłaniać się siatkarze, a na ich twarzach gościł uśmiech, w końcu zobaczyłam i jego, a moje serce zaczęło szybciej bić. Mimo, że jesteśmy ze sobą, a moje serce na jego widok zawsze łomocze dużo szybciej. Sprawnym krokiem Bartek już był koło mnie, a ja wpadłam w jego ramiona. Radość nie do opisania czuć bliskość tego jedynego po ciężkiej i długiej rozłące. Słowa były nam zbędne, a Kuraś nie patrząc na to, że roi się tu od reporterów i fotografów, przyssał się do moich ust, na początku trochę się opierałam i speszył mnie fakt, że wszyscy nas obserwują, ale po chwili wszystko przestało dla mnie istnieć, był tylko Bartek i ja.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną do domu, po Bartku było widać, że jest zmęczony, ale dzielnie ze mną rozmawiał, całą drogę uśmiech nie schodził z naszych twarzy, a Bartuś uradowany jak małe dziecko trzymał jedną rękę na moim udzie, rozbudzając tym  niezbyt czyste myśli. Po ponad dwóch godzinach byliśmy w domu. Razem z Kurasiem wieliśmy długą i gorącą kąpiel, a następnie przenieśliśmy się do sypialnie, aby nasze ciała stały się jednością, a my byśmy mogli wyznawać sobie miłość na wiele innych sposobów, oraz nacieszyć się naszą bliskością. Ta noc była jedną z tych, po których człowiek jest strasznie nie wyspany, ale zarazem szczęśliwy i pełny energii, ponieważ ma się u swojego boku najważniejszą osobę w swoim życiu.





________________________________________________________________________


No i jest szesnastka ;D
Postanowiłam, że na razie będę ciągnąc tą historie, ale jeśli zdarzyłaby się jakaś obsuwa w czasie, ponieważ nie miałabym wolnego czasu i brak weny dał by o sobie znać to z góry przepraszam i proszę o wyrozumiałość :)
Dziękuje Wam Wszystkim serdecznie za ponad 11 tysięcy wyświetleń, jesteście wspaniali naprawdę :*

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ !!!!

Zachęcam Was wszystkich do komentowania, to naprawdę nie kosztuje i nie zabiera dużo czasu, ale za to cholernie motywuje. Więc jeśli czytasz to chociaż zostaw po sobie jakiś ślad, będę naprawdę wdzięczna :D

Do usłyszenia za dwa tygodnie,
Buziakiiii,
MalinowaSłodycz ;*

niedziela, 29 września 2013

Rozdział XV

Ostatnie dwa tygodnie były dla mnie jedną, wielką męczarnią. Mimo, że dziadkowie starali się jak mogli aby urozmaicić mi czas wolny oraz częste wizyty rodziców przyjmującego nie działały, dla mnie czas leciał nie miłosiernie wolno, jakby zatrzymał się w miejscu. Każdy dzień był dla mnie taki sam, mimo że zawsze się coś działo. Bez Kurka życie straciło swoje barwy, a moje samopoczucie nie było najlepsze. Cholernie brakowało mi mojego partnera, który przytulił by mnie i pocieszył, gdybym miała gorszy dzień. Samotne życie zżerało mnie od środka, przez niecały rok przyzwyczajona byłam do rozłąki, ale nie aż tak długiej. Sezon klubowy to pikuś z reprezentacją. W Bełchatowie cały czas byliśmy razem, oczywiście zdarzały się wyjazdy na mecze, ale nie były ona, aż tak obfite w dni z dala od siebie.  Każdą chwilę mieliśmy tylko i wyłącznie dla siebie. Brakowało mi tych wspólnych wieczorów i leniuchowania przed telewizorem, śmiania się z jego żartów oraz wspólnie spędzonych nocy. Nie mówię tutaj o tych z kategorii  upojnych, choć w jakimś stopni tęskniłam za tymi cudownymi doznaniami, najbardziej brakowało mi w nocy braku jego ciepłego ciała koło mojego, dlatego też aby czuć jego obecność spałam na jego poduszce i wdychałam jego cudowny zapach. Są to niby zwykłe rzeczy i czynności, ale dla mnie to coś nadzwyczajnego. Brak tego do czego zdążyłam się przyzwyczaić coraz bardziej mnie frustrowało. Wiedziałam jakom prace ma Bartek i to oczywiście rozumiałam, ale z jakiegoś powodu moja psychika zaczęła dziwnie reagować. Przez te ostatnie dwa tygodnie chodziłam rozdrażniona, nawet pewnego dnia przyszło mi do głowy, że może jestem w ciąży i stąd te moje wahania nastrojów. Przemyślałam to wszystko i pewna jestem tego, że się zabezpieczaliśmy, ale na wszelki wypadek zrobiłam test ciążowy, którego wynik był negatywny. Z jednej strony się ucieszyłam, natomiast z drugiej trochę rozczarowałam, bo jak pomyślałam sobie o takiej małej istotce na moich rękach, oraz wyobraziłam sobie narzeczonego w roli ojca strasznie przyjemnie ciepło zrobiło mi się w okolicy serca. Zdawałam sobie sprawę, że w naszej sytuacji na razie posiadanie takiego malucha jest nie możliwe, ponieważ przeprowadzka do Rosji ma swoje ograniczenia, gdyż mnie samej ciężko było by się zająć takim niemowlęciem, dlatego że nie mam doświadczenia, a potrzebna byłaby mi pomoc przyszłej i doświadczonej w tej dziedzinie życia teściowej.

Mój humor poprawił się dopiero pierwszego czerwca, gdzie razem z Panem Adamem i Panią Iwonką no i oczywiście z Kubusiem wybieraliśmy się na mecze do Katowic. Kurek zarezerwował nam nocleg w tym samym hotelu co oni, a ja jako osoba  podejrzliwa wiem, że siatkarz zrobił to dla swojej korzyści.Znając los, Bartek musiał się sporo nagimnastykować, aby zdobyć te dwa pokoje. Jak ostatnio z nim rozmawiałam to mówiłam, że mogą być dwuosobowe, a ja przygarnę Kubę. Dostałam reprymendę i bardzo szybko wyperswadował mi ten pomysł z głowy tłumacząc, że ja muszę mieć bardzo dłużą swobodę, a jego brat mnie zamęczy. Ostatecznie przystałam na tę propozycję, bo z siatkarzem nie wygram choćbym nie wiem jak się starała.
Do Katowic dojechaliśmy koło godziny 14. Podjechaliśmy pod hotel i odebraliśmy swoje kluczę. Z racji tego, że z Bartkiem zobaczę się dopiero na hali, postanowiłam nie marnować takiego pięknego dnia, więc zabrałam Kubę, aby trochę pozwiedzać, natomiast jego rodzice mogli odpocząć. Zwiedziliśmy cały rynek, a potem poszliśmy na obiecane lody. Popołudnie zleciało nam w miłej i przyjaznej atmosferze.
Na hali pojawiliśmy się równo o 16:55, mecz natomiast zaplanowany był na 17:30. Szybko zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy na początek spotkania. Jak zwykle podczas śpiewania hymnu miałam ciary oraz w moich oczach pojawiły się łzy wzruszenia. Kanadyjczycy nie byli dzisiaj w formię, a za to my graliśmy rewelacyjnie, dlatego też mecz zakończył się szybkim 3:0. Zaraz po spotkaniu podeszłam do band reklamowych , aby móc się przywitać z narzeczonym
- Kochanie gratuluje- zawiesiłam mu się na szyi i wtuliłam najmocniej jak tylko mogłam. Cholernie się za nim stęskniłam, brakowało mi go przez te trzy tygodnie.
- Dziękuje słońce. Ale się za tobą stęskniłem- mówiąc to patrzył w moje oczy, a po chwili przyssał się do moich warg. Całował inaczej niż zwykle z czułością, delikatnością i namiętnością, tak jakby tym pocałunkiem chciał wyrazić wszystkie swoje uczucia, a ja z wielką radością odpowiadałam na te pocałunki. W tej chwili nie liczyło się dla nas nic, wszyscy ludzie zgromadzeni na hali przestali dla nas istnieć, liczyliśmy się my oboje oraz nasza miłość.
Po chwilach czułości niestety Bartek musiał wracać do szatni, natomiast ja z rodzicami i bratem przyjmującego udaliśmy się do hotelu. Wykąpana w szlafroku oglądałam sobie telewizję, gdy nagle mój spokój zakłóciło pukanie do drzwi. Zdziwiona odwiedzinami o tak późnej porze szybko wstałam, poprawiłam szlafrok i udałam się otworzyć. Widok jaki zobaczyłam bardzo mnie zaszokował, ale z drugiej strony wiedziałam, że maczał te swoje duże paluchy, aby mieć z tego korzyść.
- Witaj myszko- nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, bo przywarł do moich ust z taką pasją i zaangażowanie oraz wepchnął mnie do pokoju uprzednio zamykając za nami drzwi. Staliśmy na środku pokoju pochłonięci gorącym pocałunkiem i zapewne długo jeszcze obdarowywalibyśmy się wzajemnym uczuciem, ale w płucach zaczęło nam brakować tlenu, więc zmuszeni byliśmy się od siebie oderwać.
- Bartek co ty tu robisz?- pytam się próbując unormować swój oddech
- A co nie cieszysz się kochanie?- widzę ten charakterystyczny błysk w jego oku
- No oczywiście, że się ciesze Misiu, ale ty powinieneś teraz odpoczywać przed jutrem. No i w ogóle co na to trener?
- Myszko nie mieszajmy w to trenera- oho ciekawe co on znowu wykombinował - Po prostu myślałem, że zwariuje z myślą, że ty jesteś w tym samym miejscu co ja, a nie mogę cię zobaczyć. Trzy tygodnie wytrzymałem tylko i wyłącznie dlatego, że nie było cię blisko, a teraz gdy jesteśmy w tym samym hotelu nie mogę sobie pozwolić na kolejną samotną noc- mówiąc to biła od niego szczerość i determinacja
- Przecież spotkalibyśmy się jutro.
- No właśnie, ale dopiero na hali, a ja chcę się tobą nacieszyć- Jego uśmiech sprawia, że sama mięknę i powoli się poddaje i przyznaje mu racje.
- Oj ale przecież dostaliście po meczach wolne do środy to wtedy nadrobimy trochę straconego czasu-  próbowałam pocieszać go, ale ja sama nie chciałam kolejnej rozłąki. Miałam już dosyć samotnych dni i nocy bez jego ciepłego ciała.
- Do środy jest niewiele czasu. jak bym mógł jeździłabyś z nami wszędzie, a ja nie zostawiałbym Cię nawet na krok.
- Daj spokój będzie dobrze. Popatrz tyle wytrzymaliśmy to i dalej damy radę- mówiąc to uśmiechnęłam się do niego najładniej jak umiem- Dobrze niech będzie, że się zgadzam na dzisiejszą noc, bo też mi tego cholernie brakowało, ale co będzie jak się wyda, że nie było cię w twoim pokoju?
- Plan jest taki, że Pit wie o wszystkim i jak coś to będzie mnie krył, a ja rano przed pobudką czmychnę z powrotem  do siebie- uśmiechną się cwaniacko.
- Mój ty geniuszu, Kocham Cię.
- Ja też Cię Kocham mała.- Poraz kolejny tego wieczoru zatopiliśmy się w pocałunku.
Cały wieczór spędziliśmy w swoich objęciach. Siatkarz cały czas trzymał mnie w swoich ramionach, tulił do siebie oraz całował, jakby bał się, że mu ucieknę, ale ja nie miałam takiego zamiaru,  w tych ramionach czułam się szczęśliwa i bezpieczna. To właśnie w nich chcę się budzić i zasypiać. Wspólnie oglądaliśmy telewizję, ale jakoś nie wiele z tego wiedzieliśmy, za bardzo zajęci byliśmy sobą, cieszyliśmy się każdą chwilą spędzoną w swoim towarzystwie, bo dla nas każda z tych chwil była bez cenna i najważniejsza. My wiedzieliśmy doskonale co to znaczy tęsknić za ukochaną osobą. Przyjemnie znów było znów zasnąć w swoich ramionach i czuć bliskość tej drugiej osoby. Zgodnie z planem Bartek rano udał się z powrotem do swojego tymczasowego pokoju.

Mecz z Finlandią okazał się być formalnością, bo po dość krótkim spotkaniu zwyciężyliśmy 3:0 i zapisaliśmy sobie w tabeli kolejne trzy punkty. Spotkanie z Brazylią, o którym od samego początku mówiono, że będzie to starcie tytanów okazał się być dokładnie taki jaki wszyscy myśleli. Bo ciężkiej i meczącej batalii, to jednak my wyszliśmy zwycięsko z tego pojedynku, pokonując po raz kolejny Canarinios 3:2.
Po meczu mogliśmy już zabrać przyjmującego, więc udaliśmy się w drogę powrotną do dziadków Kurka, aby móc nadrobić trochę straconego czasu, nacieszyć się sobą oraz aby Bartek mógł solidnie odpocząć po tym emocjonującym weekendzie i tygodniach ciężkiej pracy nad formą. Teraz kilka dni w domowym zaciszu będzie odpoczywał i zbierał siły na kolejne tygodnie Ligi Światowej, aby przywieź jakiś krążek z tego turnieju.




________________________________________________________________________



Oddaje w Wasze ręce kolejną odsłonę tego opowiadania :)
W komentarzach proszę o Waszą opinie czy jest sens kończenia tej historii, czy aby czas żebym dała sobie z tym spokój :)

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ !!!

Ps. Jak oceniacie występ naszych Złotopolskich podczas Mistrzostw Europy i czy waszym zdaniem Andrea powinien zostać?
Ja osobiście jestem dumna z naszych chłopaków, walczyli do końca i ani razu nie zwątpili. Na boisku pozostawili swoje serce, ale sport jest brutalny i nie zawsze wszystko wychodzi tak jakbyśmy chcieli. Jedna sekunda może odmienić cały przebieg spotkania :)


Całuję i do usłyszenia za dwa tygodnie,
Wasza MalinowaSłodycz :*

niedziela, 15 września 2013

Rozdział XIV

Z perspektywy Bartka


Cały weekend spędzony u dziadków z Paulą był cudowny, to było to czego tak na prawdę mi brakowało przez te kilka ostatnich tygodni. Całymi dniami praktycznie myślę o Paulinie, czy aby wszystko jest dobrze oraz, czy aby ten cały Patryk jej nie odnalazł. Uspokajam się dopiero wtedy, gdy wieczorem dzwonię do Niej bądź rozmawiamy na skype. Tylko jej szczery uśmiech, błyszczące, duże, niebieskie oczy potrafią mnie przekonać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Do tej pory nie wiedziałem praktycznie  co to jest miłość, nie taka zwykła tylko prawdziwa, dla której można zrobić wszystko. Wiedziałem, że kocham moją narzeczoną, dlatego jej się oświadczyłem, ale teraz gdy byłem w Spale zrozumiałem, że nie mogę żyć bez tej kobiety. Uzależniłem się od niej tak jak człowiek uzależnia się od narkotyków, dla mnie to ona właśnie jest tym narkotykiem. Paulina jest całym moim światem, to ona mnie motywuje i daje wewnętrzną siłę aby walczyć, dzięki niej wiem, że mam to wszytko dla kogo robić, a ona jest ze mnie dumna oraz wierzy we mnie mimo wszytko. Gdybym teraz ją stracił moje życie nie miałoby już sensu, zrezygnowałbym nawet z siatkówki bo nie miałbym tego motoru napędowego jakim jest Paula. Starałbym się zawalczyć jeszcze o Nas, ale, jeśli wybrała by inną drogę pozwoliłbym jej odejść i być szczęśliwą  z innym, a wszystko, dlatego że ją kocham i chcę jej szczęścia mimo, że dla mnie to by był ogromny cios i długo nie mógłbym się po tym pozbierać. Jestem nawet pewny, że nigdy nie pokochałbym nikogo tak jak jej. Paulina zawsze już będzie na pierwszym miejscu w moim sercu. Jestem cholernym szczęściarzem, że los postawił ją na mojej drodze i dał szanse abym poczuł się kochany i zaznał trochę szczęścia. Niektórzy mogą myśleć, że skoro jestem siatkarzem i zarabiam trochę więcej niż wszyscy jestem najszczęśliwszy na świecie. To nic bardziej mylnego, może i jestem zadowolony, że mam możliwość robienia tego co kocham, ale prawda jest taka, że bez tej drugiej osoby jestem nikim. Gdy nie ma jej przy mnie czuje się taki niekompletny, dopiero gdy dane jest nam być razem jestem wniebowzięty, bo odzyskuję drugą część mnie bez, której nie umiem już funkcjonować.

Te dwa dni wolnego jakie dostaliśmy od trenera były dla mnie zbawienne. Razem z Paulą spędzaliśmy każdą wolną chwilę  tak aby móc się sobą nacieszyć. Dla mnie taka przerwa to czas na naładowanie akumulatorów oraz solidnego wypoczynku i leniuchowania, aby zapomnieć o ciężkiej pracy i litrach wylanego potu na treningach.

Gdy nadeszła niedziela nastrój obydwoje mieliśmy nie najlepszy, ponieważ oznaczało ono kolejną rozłąkę. Cały dzień spędziliśmy w swoim towarzystwie nie odchodząc od siebie nawet na chwilę. Byliśmy jak papużki nierozłączki. Wybiła najmniej oczekiwania godzina tego dnia, czyli 18. Poszedłem do pokoju po swoje rzeczy i następnie pożegnałem się z dziadkami i wraz z Paulą wyszliśmy na dwór. Długo nie mogliśmy się rozstać, ale niestety czas leciał nieubłaganie i nie chciał się zatrzymać w miejscu, więc ostatni pocałunek, wsiadłem do samochodu i obrałem kierunek Spała. Teraz muszę się skoncentrować nad nadchodzącym tygodniem i wyjazdem na mecze w Toronto. Powtarzam sobie i pocieszam sam siebie, że jeśli zleci ten tydzień to zostaną tylko dwa i z narzeczoną widzimy się w Katowicach. Z taką myślą dojechałem na miejsce, w międzyczasie napisałem sms-a do Pauliny, aby się nie martwiła bo bezpiecznie dotarłem na miejsce oraz wziąłem szybki prysznic. Gdy położyłem się na łóżku nawet sam nie wiedziałem, w którym momencie odpłynąłem.



Oczami Pauliny


Na szczęście cały tydzień minął mi w miarę szybko, a dziś wstałam w świetnym humorze co spowodowane jest rozpoczynającą się Ligą Światową. Bardzo tęsknie za Bartkiem, ale codzienne rozmowy podnoszą mnie na duchu, zresztą ja sama starałam się motywować narzeczonego, aby uwierzył w siebie bo jest naprawdę wyśmienitym siatkarzem . Razem z dziadkami Kurasia równo o 20 zasiedliśmy na kanapie przed telewizorem, aby obejrzeć przed meczowe studio. W między czasie zanim chłopcy wyszli na rozgrzewkę mój telefon dał o sobie znać, zerkają na wyświetlacz w celu zobaczenia kto dzwoni uśmiechnęłam się do telefonu i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Cześć kochanie mam nadzieję, że już gotowa na dużą dawkę emocji- w jego głosie było słychać podekscytowanie i rozbawienie, co oznacza, że ma dobry humor, a to jest bardzo ważne.
- No oczywiście, że gotowa. Razem z dziadkami już siedzimy przed telewizorem i nie możemy się doczekać- teraz to mi uśmiech z twarzy nie schodził.
- Myszko ja muszę już pędzić na rozgrzewkę, właśnie twojego ciepłego głosu  mi było teraz potrzeba, no i oczywiście Ciebie, ale teraz to jest nie możliwe.
- Miśku pamiętaj skoncentruj się teraz tylko i wyłącznie na meczu. Kopnijcie w tyłek tych Brazylijczyków i zanotujcie na swoim koncie pierwsze punkty. Trzymam kciuki i do usłyszenia kochanie. Pa.
- Kocham Cię Paula. Pa myszko- po tych słowach Bartek się rozłączył, a na moją twarz wkroczył szeroki uśmiech. Szybko powędrowałam na kanapę i na ekranie pojawiły się postacie naszych siatkarzy. W pewnym momencie  zrobili zbliżenie na twarz Kurasia, na której panował spokój, widziałam pełne skupienie i koncentracje. Następnie odbyło się odśpiewanie hymnów i prezentacja obu zespołów. Pierwszy gwizdek sędziego i mecz rozpoczęty. Na szczęście biało-czerwoni dobrze weszli w ten mecz, dlatego też pierwsza partia była dla nas. W drugim secie walka była bardzo zacięta lecz ostatecznie to dla nas zakończył się dobrze. Byłam strasznie podekscytowana tym, że prowadzimy już 2:0, razem z dziadkami dzielnie kibicowaliśmy. Niestety trzeci set nie był tak łaskawy dla nas bo przegraliśmy go grając na przewagi 25:27. Czwarta partia niestety też padła łupem naszych rywali i ostatecznie przegraliśmy już znaczniej, bo do 22. Dopiero teraz zaczęła się nerwówka, gdyż mogliśmy wygrać to szybkim 3:0, niestety my byliśmy już przepełnieni radością i wynik wymknął nam się spod kontroli. Brazylijczycy wykorzystali to i doprowadzili do Tie-breaka. Ostatnia partia była dość nerwowa, ale koniec końców wygraliśmy to 15:12 i w całym meczu 3:2. Radość była ogromna, spowodowana tym, że udało nam się w końcu złamać tą wielką Brazylię. Po emocjonującym meczu , pożegnałam się i udałam pod prysznic, aby zmyć z siebie to podekscytowanie. Strumień ciepłej wody postawił mnie momentalnie na nogi i po zmęczeniu nie było ani śladu. Leżałam sobie na łóżku gdy mój telefon zaczął wibrować gdzieś pod poduszką, zdziwiona tym, że ktoś  usiłuje się ze mną skontaktować o tej porze zaczęłam szukać telefony. Zgubę znalazłam dość szybko, a na wyświetlaczu widniał napis " Miś dzwoni", bez zastanowienia odebrałam i szybko zaczęłam mówić.
- No gratuluje wygranej w wielkim stylu Misiu. Zasłużyliście na to.
- Dziękuje słoneczko. Cholernie się cieszę, że nam się udało, dzięki tobie w to uwierzyłem i widzę sukcesy.
- Oj nie przesadzaj Kochanie. A teraz zmykaj do łóżka wypocząć, aby móc jutro dać popalić Finlandii- mówiąc to zaczęłam się śmiać.
- Tak jest mamusiu! No już idę, jutro sobie porozmawiamy. Kocham Cię Myszko. Dobranoc.
- Ja też Cię kocham Bartek. Kolorowych snów i solidnego wypoczynku.
Po rozmowie z narzeczonym mogłam spokojnie położyć się spać. Dużo czasu nie upłynęło, a ja wpadłam w beztroski stan.
Na nasze nieszczęście kolejny mecz nie przyniósł nam kolejnego zwycięstwa. Ulegliśmy Finlandii 2:3. Chłopaki nadal walczyli, ale widać po prostu, że to nie był ich dzień. Praktycznie w każdej partii obie drużyny szły łeb w łeb, jednak w tie-breaku różnica była duża i ostatecznie przegraliśmy do 9.
Na szczęście z Kanadyjczykami nie było takiego problemu i wygraliśmy 3:1
Długo po każdym meczu gadałam z Bartkiem i wspierałam go jak mogłam. W poniedziałek wracają z Toronto, ale mimo tygodniowej przerwy w rozgrywkach nie dostali wolnego od trenera i nadal będą ćwiczyć swoją formę na mecze w Katowicach. Ja sama ze smutkiem przyjęłam wiadomość o braku wolnego, ale cóż trzeba to zaakceptować. Z Kurasiem co prawda zobaczymy się dopiero za dwa tygodnie, ale pocieszeniem są długie rozmowy telefoniczne i nie tylko. To powinno i musi nam na razie wystarczyć. Wyczerpana emocjonującym weekendem odpłynęłam.




________________________________________________________________________


No i jest czternasty :)
Mnie osobiście się nie podoba taki mdły i o niczym, ale ocenę oczywiście pozostawiam Wam moje drogie :P
Z racji tego, że w mojej szkolę nie wykazali się tokiem dobrego i racjonalnego myślenia, a mój plan wygląda jak wygląda doszłam do wniosku, że rozdziały będą pojawiać się co dwa tygodnie. Myślę, że będzie to w weekendy. Mam nadzieje, że jakoś podołam. Zdecydowałam się na takie rozwiązanie, gdyż nie chce zawieszać tego bloga, a mój plan zajęć i ostatnio wahająca się w ciąż wena utrudniają mi to co tutaj robię :)
Myślę, że zrozumiecie moją decyzję :)
Jeśli macie do mnie pytania bądź cokolwiek innego możecie się ze mną skontaktować poprzez gg 47575096

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ !!!!

Całuję  i do następnego,
MalinowaSłodycz :*

niedziela, 1 września 2013

Rozdział XIII

Rano obudziła mnie ręka położona na mojej tali oraz delikatne delikatne pocałunki w szyje i kark. Nie chciałam psuć frajdy Bartkowi więc nie otworzyłam oczu tylko poddałam się tej przyjemnej pieszczocie. Dopiero taki gest i jego ciepłe ciało koło mojego uświadomiły mi jak bardzo brakowało mi jego dotyku, zapachu, pocałunków, wspólnego spędzania czy leniuchowania tak jak teraz. Po prostu brakowało mi jego obecności i wspólnego życia jakie udało nam się razem stworzyć. Zawsze zdawałam sobie sprawę z tego jaką pracę ma Kuraś i jakie prowadzi życie, nigdy tego nie negowałam tylko zawsze go w tym wspieram. Oczywistą sprawą  jest to, że nie mam mu tego za złe, ja się bardzo cieszę, że robi to co kocha i sprawiam mu to tyle radości. Ja sama nie wyobrażam sobie jakbym miała być kimkolwiek innym, a nie fryzjerką, jest to coś co kocham i oddaje się temu bezgranicznie, więc rozumiem Kurka jak nikt inny.

Moje rozmyślenia przerwał ciepły oddech na mojej szyi oraz delikatne przygryzienie ucha, tego gestu już nie wytrzymałam i roześmiałam się. Przewróciłam się na drugi bok, aby móc spojrzeć w oczy mojego ukochanego, który był uśmiechnięty od ucha do ucha, a jego oczy, aż świeciły się z radości. Chwilę patrzeliśmy sobie w oczy, ja w bartkowych dostrzegłam iskierki szczęścia i bezgranicznej miłości względem mojej osoby. W pokoju panowała cisza, było tylko słychać nasze oddech i bicie serca partnera, siatkarz przerwał tę chwilę nostalgii po chwili;
- Dzień dobry Królewno- mówiąc to posyła mi najpiękniejszy uśmiech, który przeznaczony jest tylko dla mnie.
- Witaj Królewiczu- odwzajemniam uśmiech, podnoszę się i składam delikatny pocałunek na jego malinowych ustach, po chwili Bartek odwzajemnia pocałunek oraz go pogłębia. Całujemy się dłuższą chwilę do momentu, aż przyjmujący włożył rękę pod moją koszulkę, od razu zapaliła mi się czerwona lampka, oderwałam się od niego i z dość nierównym oddechem wyszeptałam;
- Bartek nie możemy, na pewno nie tutaj
- Kochanie no ale dlaczego, bo nie rozumiem?
- Bo jesteśmy w domu twoich dziadków, a oni są gdzieś na dole i mogą usłyszeć
- Na pewno zrozumieją, znasz już ich przecież, wiedzą, że jesteśmy młodzi i mamy swoje potrzeby- mówiąc to zaczął poruszać charakterystycznie brwiami
- A idź mi ty zboczeńcu, wiecznie nie wyżyty jesteś- zaczęłam się śmiać i rzuciłam w niego swoją poduszką
- Oj pożałujesz tego mała- zrobił poważną minę i rzucił się w moją stronę przygniatając mnie swoim ciężarem i tymi swoimi wielkimi łapskami zaczął mnie łaskotać. Po chwili nie mogłam opanować już śmiechu, aż z tego wszystkie rozbolał mnie brzuch
- No Bartuś proszę Cię już wystarczy- mówię to łkając i co chwilę wybuchając śmiechem, po policzku nawet spłynęło mi kilka łez
- No niech Ci będzie, znaj moją dobroć, ale jeżeli następnym razem coś przewinisz tak łatwo nie będzie- pogroził mi palcem i uśmiechnął się szeroko.


Następnie wyszliśmy z łóżka i wzięliśmy wspólny prysznic chociaż ja nie chciałam, ale jak się Kurek uprze to nie ma zmiłuj. Powiedział, że ma niewiele czasu, abyśmy nacieszyli się sobą i każdą wolną chwilę chce poświęcić mi. Po wspólnym prysznicu który wcale nie był taki krótki jak miał być zeszliśmy razem na śniadanie. Okazało się, że dziadkowie już dawno jedli, ale babcia pomyślała o nas i zostawiła nam uszykowane śniadanie na stole i kartkę, że poszli z dziadkiem na zakupy, nie obyło się bez oburzenia przyjmującego, że mieliśmy chatę wolną. Tę uwagę puściłam mimo uszu. Po śniadaniu zabrałam się za sprzątanie, natomiast siatkarz wylegiwał się na kanapie przed telewizorem, nie mogłam znieś myśli, że moglibyśmy zmarnować taką ładną pogodę wyciągnęłam narzeczonego na spacer z czego on nie był zadowolony. Spacerowaliśmy na mieście z dobre trzy godziny zahaczając oczywiście o kafejkę gdzie wypiliśmy przepyszną kawę i o miejski par gdzie posiedzieliśmy na ławce wtuleni w siebie, zapominając o tym, że jutro trzeba znowu się rozstać na dłużej nie określony czas.
Do domu wróciliśmy koło piętnastej prosto na obiad więc z apetytem zjedliśmy to co przygotowała Pani Basia. Przy stole oczywiście wszyscy mieli bardzo dobry humor i sypali żartami na prawo i lewo. Ja sama ledwie hamowałam łzy wypływające z moich oczu i co chwile łapałam się za brzuch, który zaczął mnie boleć pod wpływem niepohamowanej radości.
Wieczorem w odwiedziny przyjechali rodzice Kurka wraz z Kubą więc atmosfera była przecudowna. Oczywiście Bartek poopowiadał jak tam na treningach, jak ciężko pracują aby wywalczyć coś w tegorocznej Edycji Ligi Światowej. Przy tych ludziach czas leci tak niemiłosiernie szybko, że nawet nie wiem kiedy zrobiła się dwunasta w nocy. Pani Iwonka i Pan Adam wraz z Kubą nie chcieli nocować więc pojechali do Nysy. Natomiast ja z babcią Basią posprzątałam i poszłam położyć się do łóżka do mojego narzeczonego, który czekał na mnie. Porozmawialiśmy chwilę i poszliśmy spać.

Nazajutrz nie mieliśmy z Bartkiem dość dobrych humorów bo to był dzień kolejnego rozstania co wiąże się z cholerną tęsknotą. cały dzień przesiedzieliśmy w tuleni w siebie, pogrążeni w rozmowie ciesząc się swoją obecnością na następne samotne noce, wieczory i dni. Nieubłaganie wybiła godzina 18 więc siatkarz musiał się zbierać, z dziadkami pożegnał się w domu, natomiast ja wyszłam z nim na dwór
- Kochanie muszę jechać już, będę cholernie tęsknił- mówi to, a ja zauważał, że nie ma tych iskierek co wczoraj
- Ja też będę tęsknić. Kocham Cię Bartek. Jedz ostrożnie
- Też Cię kocham mała. Trzymaj się i dzwoń pisz kiedy chcesz- podchodzę do niego staję na palcach i całuje namiętnie tak jak byśmy mieli już w ogóle się nie spotkać. Bartek wsiada do samochodu i odjeżdża ja patrze w to miejsce gdzie jeszcze przed chwilą był. Wracam do domu i pogrążał się w rozmowie z dziadkami, ponieważ jestem strasznie zmęczona po przeczytaniu sms-a od Bartka, że dojechał  oddaje się w do krainy snów.




                                                                         *

No to jest trzynastka ;d Tylko pytanie czy szczęśliwa czy pechowa? ;d
Mam nadzieje, że spodoba się Wam wszystkim tu obecnym :)
Rozdział wcześniej niż miał być ze względu na rozpoczynający się rok szkolny :)
Jeżeli czytasz pozostaw po sobie komentarz to nic nie kosztuje, a bardzo motywuje ;d

Pozdrawiam i do następnego,
MalinowaSłodycz :*

huraaaa nareszcie szkoła <3

wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział XII



Dni mijały w zawrotnym tempie. Już prawię zapomnieliśmy o kilkunastu dniach błogiego lenistwa i wygrzewania na plażach Majorki. Bartek już od kilku dni ciężko pracuję nas swoją formą w Spale, gdzie przygotowują się do tegorocznej edycji Ligi Światowej, natomiast ja spędzam miło czas u dziadków Kurka nie daleko Wałbrzycha. Pani Basia i Pan Zenek to bardzo mili i sympatyczni ludzie, z którymi bardzo szybko znalazłam wiele wspólnych tematów, które mnie ciekawią i fascynują. Nie mogłam się oprzeć pokusie i wypytałam trochę o dzieciństwo mojego narzeczonego, przy czym dowiedziałam się wiele ciekawych  rzeczy na jego temat. Bartek był strasznym urwisem jako mały chłopczyk, a z jakiś powodów strasznie narzeka na Kubusia, który jest takim kochanym dzieckiem, które po prostu nie umie usiedzieć na jednym miejscu. Nie obyło się też bez pierwszej miłości siatkarza, która miała na imię Maja. Przyjmujący zakochał się w niej w czwartej klasie szkoły podstawowej, a z tego co powiedziała Pani Basia byli nawet parą i chodzili od domu do domu. Oboje ze sobą byli bardzo zżyci, ponieważ znali się praktycznie od najmłodszych lat i każdą wolną chwilę spędzali razem. Podobno po pół roku ich dziecięcego związku Majka zakończyła tą znajomość przesiadką do innego kolegi, z którym tworzyła teraz nie rozłączną parę, a Kuraś długo obwiniał się za to, że Majeczka go zostawiła. Babcia także powiedziała mi, że ta dziewczyna jakieś dwa lata temu wyszła za mąż za tego samego chłopaka, z którym swój związek zaczynali jeszcze w podstawówce i niedawno urodziło im się pierwsze dziecko.
Ale jak się okazało z opowieści, Bartuś był bardzo kochliwym młodzieńcem, jeden z najpoważniejszych związków tworzył z niejaką Asią. To była jego pierwsza prawdziwa miłość, dla której był w stanie dużo poświęcić, niestety lub stety dla mnie po dwóch latach wspólnego życia i mieszkania razem zdradziła go z dawnym chłopakiem, z którym była przed Kurasiem. Jak to mówią stara miłość nie rdzewieje. Bartek długo po niej rozpaczał i twierdził, ze już nigdy się nie zakocha z taką samą zażartością jak z nią. Dopiero jak spotkał mnie to postanowił zmienić w końcu zdanie. Babcia siatkarza powiedziała mi, że to tylko i wyłącznie moja zasługa i, że jest mi wdzięczna za to, że pojawiłam się w jego życiu oraz otworzyłam mu oczy na nowe możliwości i ofiarowałam mu miłość, której tak naprawdę potrzebował. Takiego prawdziwego i czystego uczucia jakim go obdarzyłam. Nie obyło się również bez żenujących zdjęć Bartusia z dzieciństwa jak nagi leży na łóżku i tych z serii w łazience podczas kąpieli. Jedno nawet postanowiłam wziąć na pamiątkę i pokazać narzeczonemu w najbliższym czasie, aby móc zobaczyć jego minę. Bartek był takim grubiuteńkim bobasem, słodkim i kochanym, jego oczy nie zmieniły się w ogóle już jako dziecko miał dar do podrywania na nie kobiet i dziewczyn. Jestem wdzięczna Kurkowi, ze mnie tu przywiózł, po prostu kocham tą kobietę za to, że pokazała mi wszystkie te zdjęcia i za wspaniałe opowieści, które mówiła z głębi serca. To się Bartuś zdziwi jak mu powiem, że o wszystkim już wiem.


Gdy po powrocie z niezapomnianych wakacji zaprosiliśmy rodzinę na wspólny obiad, aby ogłosić cudowną nowinę o zaręczynach. Cała rodzina była w niebo wzięta, wszyscy składali nam gratulację. Rodzice przyjmującego i dziadkowie dopytywali się nas czy ustaliliśmy już datę ślubu, ale my zaprzeczaliśmy. Tak na prawdę  z Bartkiem jeszcze nie rozmawialiśmy na ten temat. Po części nie było na to czasy, a za razem nie spieszy nam się tak bardzo, na razie cieszymy się naszą miłością. Zresztą w najbliższym czasie ciężko by było cokolwiek zorganizować ze względu na sezon Reprezentacyjny, a potem zresztą wyjeżdżamy do Rosji na dwa kolejne sezony. Na razie plany o ślubie odkładamy na dalszy tor bo obydwoje wiemy, że bez tego się bardzo mocno kochamy i nie musimy nic nikomu udowadniać.
Wszyscy się bardzo cieszą, że w końcu Bartek dorósł do poważnego związku, a Pan Adam i Pani Iwona są z niego bardzo dumni i non stop powtarzają mu, że w końcu podjął  właściwą decyzję. Mama Bartka bardzo dyskretnie szepnęła mi nawet do ucha, abyśmy  postarali się o potomstwo, ale my z siatkarzem na razie chcemy poczekać z tym, aż oficjalnie stanę się Panią Kurek.


Z dnia na dzień coraz bardziej przyzwyczajałam się do nowego otoczenia. Dzisiaj razem z dziadkiem Zenkiem mam iść na ryby, w sumie cieszę się z tego bo nigdy jeszcze nie miałam takiej okazji. Jestem bardzo wdzięczna  tym ludziom za to, że każdą swoją wolną chwilę poświęcają mi. W sumie łowienie ryb to takie bardziej zajęcie dla chłopaków, ale ja lubię wyzwania i chętnie się z nimi zmierzę. W drogę musieliśmy wyruszyć piątkowym rankiem już o piątej rano więc ja wstałam o czwartej. Pani Basia też wstała i wszystko nam uszykowała, ta kobieta to po prostu skarb.
Na miejscu dziadek Bartka wszystko mi wytłumaczył i szło mi całkiem nieźle jak na pierwszy raz. Bardzo spodobał mi się sposób tak spędzonego dnia więc gdybym miała jeszcze ku temu okazje na pewno z niej skorzystam. Późnym wieczorem kogo godziny 22 wróciliśmy do domu, z którego na widok podjeżdżającego samochodu wyszła pani Basia
- No nareszcie jesteście co tak długo?
- Basiu przecież wiesz jak to jest na rybach.
- Nie potrzebnie się Pani martwiła było na prawdę fajnie, chętnie to jeszcze kiedyś powtórzę.
- Chodźmy do domu bo robi się już chłodno, a wy na pewno jesteście chłodni.
- Jak wilki- odpowiedzieliśmy równocześnie z Panem Zenkiem.


Przed pójściem na kolację postanowiłam wziąć najpierw gorący prysznic więc musiałam iść do mojego tymczasowego pokoju po świeżę ciuchy. Jakie było moje zdziwienie gdy weszłam do pokoju i zaświeciłam światło,a tam na moim łóżku spał Bartek. Cicho podeszłam do niego i delikatnie pocałowałam w usta.
- Kochanie co tak długo Was nie było. Ja tu chciałem zrobić ci niespodziankę a ciebie nie ma
- A tak jakoś nam się zeszło. Ale niespodzianka naprawdę ci się udała- usadowiłam się na wersalce koło niego i wtuliłam jak w pluszowego misia.
- Bartuś ja pójdę wziąć prysznic,a ty się jeszcze tu prześpij.
- O nie moja droga, pod prysznic idę z tobą.

Tak więc razem z Bartkiem wzięliśmy wspólny prysznic, a potem udaliśmy się na kolację. Posiedzieliśmy trochę z dziadkami, Bartuś trochę poopowiadał o przygotowaniach na ten sezon i nagle zrobiło się już bardzo późno więc wszyscy udaliśmy się do pokoi. Po dniu pełnym wrażeń byłam bardzo wykończona, dlatego z Kurasiem pogadaliśmy chwilę i zasnęliśmy w swoich objęciach. Właśnie tego mi brakowało przez tych parę długich dni.







                                                                           *

No i jest kolejny :D
Trochę później niż zazwyczaj, ale mam nadzieje, że nie jesteście źli. :)
Coś ostatnio moja wena mnie opuściła i nie wiem co napisać więc tą część zostawiam Wam :P

Pozdrawiam i do usłyszenia,
MalinowaSłodycz :*

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział XI


Dni mijały na bardzo szybko. Całe godziny leniliśmy się na plaży i prażyliśmy gorącym słońcem. Pogoda ani razu nas nie zawiodła, było po prostu cudownie. Cały tydzień zleciał tak szybko, że nawet się nie obejrzałam, a został nam ostatni dzień błogiego lenistwa.

Wstaliśmy bardzo wcześnie rano, aby móc ten ostatni dzień nacieszyć się tymi widokami i po prostu po odpoczywać leniwie na słońcu. Majorka jest wspaniałym miejscem do relaksu nie tylko z powodu pięknych krajobrazów i sprzyjającej pogody, ale dlatego, że jesteśmy otoczeni ludźmi którzy nas nie znają. Nie wiedzą nic o mnie i mojej przeszłości oraz kim tak naprawdę jest Bartek. Przez te niespełna dwa tygodnie  mogliśmy być normalnymi ludźmi takimi jak wszyscy. Mogliśmy nacieszyć się tą wspaniałą bliskością i miłością jakom siebie darzymy. Przez ten urlop od poczęliśmy od wszystkich problemów jakie przez ostatni czas nas non stop dręczyły. Również nacieszyliśmy się sobą , ale nigdy chyba nie stanie się tak, że będziemy mieć po prostu siebie dość. Jak na razie chcę spędza każdą możliwą chwilę z siatkarzem, a jak uświadamiam sobie to, że czeka nas taka długa rozłąka po prostu ściska mi się serce z rozpaczy i bezsilności. Nigdy nie sądziłam, że tak bardzo się zakocham i obdarzę kogoś tak bezwarunkowym i czystym uczuciem. Miłość jest wspaniałą rzeczą dzięki, której teraz funkcjonuje. To Bartek sprawia, że mam chęć dalej żyć i cieszyć się każda wolną chwilą spędzoną w jego silnych ramionach.

Po południu udaliśmy się do ulubionej restauracji na obiad, który okazał się bardzo smaczny. Gdy napełniliśmy nasze brzuchy postanowiliśmy  przejść się ten ostatni raz na ta wspaniałą plaże. Po rozłożeniu się na gorącym piasku położyłam się, aby słońce ogrzało moje już opalone ciało. Nagle poczułam, że coś podnosi mnie do góry i zaczęłam piszczeć ;
- Cii Kochanie to tylko ja- mówi uśmiechając się do mnie seksownie.
- Ale mnie wystraszyłeś głupku - teraz i ja śmieje się razem z nim.
- Chodź pójdziemy się wykompać

Kilku plażowiczów ogląda się na nas, udając brak zainteresowania. Bartek niesie mnie,
śmiejąc się.
- Nie zrobisz tego – mówię bez tchu, próbując stłumić chichot.
Spogląda na mnie.
- Och Paulina, kochanie, czy nie nauczyłaś się niczego od czasu, gdy się poznaliśmy? – pochyla się i
całuje mnie, a ja, wykorzystując okazję, wplątuję palce w jego włosy, zaciskając je w pięści i
odwzajemniam pocałunek, wsuwając język do jego ust. Bierze głęboki wdech, odsuwa się, a jego
oczy są zamglone, lecz bije z nich ostrożność.
- Wiem, co robisz. – szepcze i powoli wchodzi do cudownej, czystej wody, nadal mnie niosąc
i jeszcze raz mnie całuje.
Bardzo szybko zapominam o chłodnej wodzie , przytulając się do swojego chłopaka.


Z perspektywy Bartka

Paula poszła wziąć prysznic, więc wykorzystując jej nie obecność zabrałem koc i wcześniej przygotowany koszyk z jedzeniem uprzednio zostawiając jej na stole karteczkę i ruszyłem ku plaży. Po dotarciu na miejsce rozłożyłem koc, a wokół niego porozstawiałem  świeczki. Jeden bukiet róż włożyłem do wazonu, a drugi wykorzystałem do ułożenia pięknej, aksamitnej drogi prowadzącej z wejścia na plażę, ku naszej małej przystani, na której znajdowała się dzisiejsza kolacja. Gdy sprawdziłem, że wszystko jest na swoim miejscu ruszyłem ku wejściu na plażę.


Z perspektywy Pauliny

 
Wieczorem, kiedy wyszłam z łazienki siatkarza nigdzie nie było, dlatego postanowiłam rozejrzeć się po domu. Gdy zeszłam na dół zauważyłam na kuchennym stole karteczkę, na której widniał napis;


                                     "Kochanie spotkajmy się przy wejściu na plażę"

Zaskoczona jego wiadomością zastanawiałam się co on znów wykombinował. Szybko poszłam na górę i przebrałam się w coś odpowiedniego. Po 10 minutach wyszłam z domku uprzednio go zamykając. Kierując się ku plaży zauważyłam postać przy barierce, natychmiast zorientowałam się, że to Kurek poznając go po nienagannym wzroście i idealnej sylwetce. Szybko podeszłam do niego i wtuliłam w jego idealnie wyrzeźbione plecy. Jego reakcja była natychmiastowa odwrócił się, złapał mnie za rękę ruszając wgłąb plaży. Nagle z ciemności wyłonił mi się dywan usłany płatkami róż. Wzruszona spojrzałam w oczy siatkarza wtedy on rzekł:
- To wszystko dla mojej księżniczki- zaskoczona wtuliłam się w jego ramiona, a on odwzajemnił uścisk. Po chwili beztroskiej czułości ruszyliśmy w stronę migających światełek. Na miejscu moje oczy ujrzały cudowny widok, a uszy pieściła czuła melodia wydobywająca się z Kurkowego iPoda. Oczy zaszły mi łzami, a serce zaczęło szybciej bić.
Usiedliśmy na kocu i rozpoczęliśmy konsumpcje naszego posiłku popijając go czerwonym winem. Niespodziewanie Bartek wstał  i poszedł po bukiet róż, serce zaczęło mi mocniej łomotać. Nagle zjawił się koło mnie i uklęknął
- Kochanie ja wiem, że nie znamy się strasznie długo, ale ja już wiem, że chcę spędzić z Tobą resztę życia- mówiąc to patrzył mi prosto w oczy i powoli wyciągał małe, czerwone pudełeczko. - Czy zechcesz uczynić mnie najszczęśliwszym facetem w tej galaktyce i wyjdziesz za mnie?
 Zamarłam. W oczach poczułam piekący ból spowodowany napływającymi z radości łzami. Nie mogłam wydusić z siebie przez chwilę ani słowa. Gdy mój głos powrócił wyszeptałam;
- Tak...- wtedy przykucnęłam przy nim, zarzuciłam ręce na szyję i złożyłam delikatny, a zarazem namiętny pocałunek na jego ustach. Po chwili czułości odsunęliśmy się od siebie, a wtedy On złapał moją rękę i wsunął na mój palec śliczny pierścionek, który następnie pocałował.
- Dziękuję- szepnęłam i złożyłam na jego ustach gorący pocałunek nie pozwalając mu odpowiedzieć. Bartek nie pozostawał mi dłużny i z taka samą zażartością oddawał mi każdy pocałunek. Szybkim tempem pozbywaliśmy się własnych ubrań. Siatkarz zjeżdżał pocałunkami coraz niżej zostawiając wilgotny ślad na mojej skórze, natomiast ja jeździłam palcami po jego nagich, lekko napiętych plecach. Po chwili przejęłam inicjatywę i to  ja dominowałam składając na jego torsie pocałunki. Chwilę później nim się obejrzałam znów byłam pod nim, Bartek rozchylił lekko moje uda i delikatnie z uczuciem wszedł w moją kobiecość. Pierwsze powolne ruchy były jak ekstaza, która powodowała, że chciałam więcej i więcej. Siatkarz jakby czytał w moich myślach zaczął przyspieszać nadal składając na moim ciele pocałunki. Razem odnaleźliśmy wspólny rytm, który prowadził nas do szczytowania. Po chwili rozkoszy leżeliśmy koło siebie trzymając się za ręce patrząc w gwieździste niebo. W tym momencie jestem najszczęśliwszą kobietom pod słońcem. Chwilę zadumy przerwał siatkarz;
-Kochanie wracajmy do domu. Jutro musimy wcześnie wstać.
- Masz racje kochanie.

Po 10 minutach byliśmy już w naszym lokum, wzięliśmy razem szybki prysznic i udaliśmy się do naszej sypialni, gdzie jeszcze długo nie mogliśmy zasnąć.








                                                                          *

Oddaje wam gorącom jedenastkę :D
Czekam na wasze opinie :)

Pozdrawiam i do usłyszenia,
MalinowaSłodycz :*




środa, 31 lipca 2013

Rozdział X


Właśnie razem z Bartkiem czekamy na lotnisku na nasz samolot na Majorkę. Jestem bardzo szczęśliwa, że Kuraś sprawił mi taką cudowną niespodziankę z tymi wakacjami. Teraz w spokoju przez prawie dwa tygodnie będziemy mieć czas tylko i wyłącznie dla siebie. Odpoczniemy od zgiełku codziennego życia, od wszystkich problemów i nacieszymy się sobą na cały pobyt Kurka w Spale. Pewną sprawą jest już to, że po zakończonym sezonie Reprezentacyjnym przeprowadzamy się z Bartkiem do Rosji, gdyż będzie on bronił barw jednego z tamtejszych klubów jakim jest Dynamo Moskwa. Decyzja nie byłą łatwą rzeczą, omówiliśmy wszystkie za i przeciw i stwierdziliśmy, że warto spróbować. W końcu będę miała szanse raz na zawsze skończyć tą chorą sytuację związaną z moim byłym i rodziną. Zaczniemy z Bartkiem wszystko od nowa na neutralnym gruncie. Wiem, że dla nas obojga to jest duża szansa na lepsze i spokojne życie bez cienia ciągłych wątpliwości. Zdaje sobie sprawę, że będziemy daleko od przyjaciół i rodziny, którą teraz dla mnie jest tylko rodzina siatkarza, wiem, że będziemy cholernie za nimi tęsknić, ale najważniejsze jest to, że będziemy mieć tam siebie.
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos siatkarza;
- Kochanie o czym tak rozmyślasz?
- Myślałam o wyjeździe do Rosji- mówię uśmiechając się do niego.
- Paula ty nie chcesz jechać prawda?- mówi to, a ja w jego oczach widzę strach przed tym co za chwilę usłyszy.
- No coś ty głuptasie. Oczywiście, że chce tam jechać. Pojechałabym wszędzie byle być tylko przy Tobie bo Cię Kocham wielkoludzie - pochylam się i składam na jego policzku pocałunek. On przyciąga mnie do siebie i przytula mocno.
- Tak się cieszę, że Cię mam Mała. Ja też Cię kocham i nie wyobrażam sobie tego jak byś nie pojechała ze mną do tej Moskwy- całuje mnie we włosy. Odsuwam się od niego i patrze mu w oczy.
- Ja też sobie tego nie wyobrażam- posyłam mu promienny uśmiech, a on nie pozostaje mi dłużny- I jak boisz się tak ociupinkę tego lotu czy nie?- mówię uśmiechając się do niego, a on momentalnie poważnieje.
- Czy Ty się droga Panno ze mnie śmiejesz? I nie, nie boję się lecieć. Gdy jesteś przymnie niczego się nie boję- teraz i on się śmieje.
- To się cieszę, że tak na Ciebie działam.- uśmiecham się, a on porusza charakterystycznie brwiami.
- Żebyś tylko wiedziała jak bardzo.
- Przestań proszę Cię- czerwienie się na jego słowa.
- No dobra potem to przedyskutujemy już na miejscu- znów się uśmiecha w ten sam seksowny sposób,a ja znów się rumienie- Chodź kochanie bo nam samolot zaraz odleci- łapiemy się za ręce i kierujemy w stronę odprawy.


Po 20 minutach siedzimy w samolocie w milczeniu, nagle słychać głos stewardessy żeby zapiąć pasy bo za moment startujemy. Śmiałam się z Kurasia, że się boi ale ja sama nie jestem lepsza i do tego nigdy nie leciałam wcześniej samolotem więc nie wiem czego mam się spodziewać. Pilot odpalił silnik samolotu i momentalnie ruszyliśmy do przodu, ręka Bartka momentalnie zacisnęła się na mojej. Obróciłam twarz w jego stronę i uśmiechnęłam się  promiennie w jego kierunku, odwzajemnił gest. Po chwili gdy byliśmy już w powietrzu puścił na chwilę moją dłoń i włączył swojego iPoda nakładając słuchawki na uszy, następnie znów chwycił ją. Ja oparłam się na jego ramieniu, na co on się tylko uśmiechnął i nie wiem nawet kiedy a zasnęłam.


Z perspektywy Bartka

Paula spała na moim ramieniu, a ja wiedząc, że zaraz będziemy lądować zacisnąłem swoją dłoń na jej nie budząc jej nawet. Odetchnąłem z ulgą gdy poczułem grunt pod swoimi stopami. Postanowiłem, że czas obudzić moja królewnę.
- Kochanie obudź się jesteśmy na miejscu- mówię głaskając jej policzek
- Yhym- mówi i przeciąga się delikatnie, powoli otwiera oczy i uśmiecha się do mnie


Po pól godzinnym oczekiwaniu na swój bagaż Bartek zadzwonił  po taksówkę, która zjawiła się po niecałych dziesięciu minutach. Trasa do naszego domku zajęła nam koło godziny. Gdy weszliśmy do środka zaniemówiłam. Śliczne urządzone wnętrze, które ma swój klimat i pewnego rodzaju czar i urok jaki na mnie rzuciło po przekroczeniu progu;
- I jak kochanie podoba Ci się?- mówi i przytula się do mnie od tyłu
- Jest pięknie. Dziękuję.- Odwracam się i składam na jego ustach delikatny pocałunek, a on nie zostaje mi dłużny. Po woli pogłębia to doznanie i nasze języki toczą ze sobą pewnego rodzaju bitwę. Z powodu mojego wzrostu podciąga mnie do góry i przytrzymuje jedną ręką na moim pośladku, a drugą na plecach. Zarzucam mu ręce na szyje, a nogi oplatam o jego biodra. Całuję mnie zachłannie.
- Kochanie może masz ochotę zwiedzić sypialnie- dyszy miedzy pocałunkami, a ja tylko kiwam głową.
Bardzo powoli przemieszczamy się do sypialni która znajduje się na piętrze nie przerywając naszego doznania. Bartek delikatnie kładzie mnie na dużym małżeńskim łożu, powoli ściągając ze mnie moją zwiewną przed kolano koktajlową sukienkę. Chwilę napaja się moim widokiem i obsypuję pocałunkami moją szyję, ja natomiast ściągam z niego koszulkę i badam palcami każdy centymetr jego nagiego, idealnie wyrzeźbionego torsu. Schodzi pocałunkami coraz niżej zatrzymując się przez dłuższą chwilę na moim biuście. Jego zwinne palce szybko pozbywają się biustonosza i leżę  przed nim tylko w majtkach, ale nie przeszkadza mi to. Moje zwinne palce odpinają jego pasek i guzik od spodni a następnie opadają na podłogę. Kuraś uśmiecha się do mnie uwodzicielsko i znów pochyla się nade mną i całuję  namiętnie w usta. Czuje jak jego zwinne palce zsuwają moje majtki, a po chwili zesuwa również swoje. Jesteśmy nadzy, ale nie krępujemy się tym, napajamy się swoim widokiem. Bartek rozsuwa moje nogi i patrzy w moje oczy jakby szukał pozwolenia. Uśmiecham się do niego i składam pocałunek na jego nagim ramieniu, co odbiera jako pozwolenie i chwilę później czuje go w sobie. Wspólnie ustalamy nasz rytm, w którym oby dwoję doznajemy spełnienia. Po wszystkim opadamy na łóżko nadal wtuleni w siebie.
- Łóżko mamy bardzo wygodne- mówi i uśmiecha się uroczo.
- O tak!- Wtulam się w niego mocniej i zaciągam jego wspaniałym zapachem.
- Kochanie, a może tak spacer po plaży?- pyta
- Chętnie tylko daj mi dziesięć minut muszę się trochę ogarnąć.- posyłam swój najpiękniejszy uśmiech w jego kierunku.

Po piętnastu minutach spacerujemy wtuleni w siebie po brzegu plaży, napajając się morską bryzą. Nie potrzebujemy słów, aby wiedzieć jakim uczuciem darzymy się wzajemnie. Po godzinnym spacerze zahaczamy o jakąś miłą knajpkę zjadając kolacje i wracamy do naszego tymczasowego gniazdka. Bierzemy długą wspólną kąpiel i kładziemy się spać, zmęczeni całym długim dniem szybko oddajemy się w krainę snów.




                                                                         *

W końcu oddaje w wasze ręce dziesiątkę :P
Mam nadzieję, że się podoba. Bardzo proszę o komentarze co o tym sądzicie :D
Dziękuje za cierpliwość i wszystkie oddane komentarze, które cholernie mnie motywują.
Przyznam szczerze, że chciałam na jakiś czas zawiesić bloga, ale jak czytam wszystkie wasze komentarze to uświadamiam sobie, że ktoś to czyta i chce poznać dalsze losy bohaterów, a ja nie chcę nikogo zawieść. A w szczególności Was moi Drodzy. :)
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, gdyż nie posiadam na razie dużej ilości wolnego czasu. Jeżeli czytam też inne blogi, a nie miałam możliwości przeczytania nowych odsłon  to bardzo przepraszam w wolnej chwili wszystko postaram się nadrobić :)

Pozdrawiam i do usłyszenia
MalinowaSłodycz :*

środa, 24 lipca 2013

Rozdział IX




Od tego wydarzenia z Patrykiem w roli główniej minęło już kilka dni. To są jedne z tych najgorszych w moim życiu, choć w Suwałkach też nie było mi łatwo, ale nigdy nie bałam się wyjść z domu. Teraz żyje w ciągłym strachu, każdy dzwonek do drzwi sprawia, że moje serce podchodzi do gardła, a przed oczami widzę Patryka stojącego w progu Bartka mieszkania. Najgorzej jest jak Kuraś wychodzi na trening, a ja zostaje sama. Zamykam się wtedy na wszystkie możliwe spusty i odliczam minuty do powrotu mojego partnera. O wyjściu samemu na miasto mogę sobie tylko pomarzyć, nawet jak wychodzimy z Bartkiem strach paraliżuje mnie od środka, chociaż zdaje sobie sprawę, że przy siatkarzu jest bezpieczna jak nigdzie indziej. Zresztą Kurek jak by mógł zrezygnował by z treningu, aby móc być przy mnie, ale ja surowo zabroniłam mu tego pomysłu. Nie chcę, aby prze ze mnie zrezygnował z siatkówki, z czegoś co jest jego całym światem i włożył w to tyle pracy i wysiłku. Zawsze gdy siatkarz mówi mi, że jestem bezpieczna i nie pozwoli mnie nikomu skrzywdzić humor zawsze mi się poprawia. Nie wyobrażam sobie jakby go teraz przy mnie nie było, najprawdopodobniej poddałabym się i wróciła do tych cholernych Suwałk, a tak wiem, że mam dla kogo walczyć i dążyć do wyznaczonego celu. Cieszy mnie fakt, że podczas całego Zgrupowania reprezentacyjnego najprawdopodobniej spędzę miło czas z dziadkami Kurasia. Stwierdziliśmy oboje, że chyba tam będę bardziej bezpieczna niż u jego rodziców z racji tego, że Pan Adam też jest osobą publiczną. Najciężej będzie znieść tą rozłąkę, która jest bardzo długa. Wiem, że raz po raz chłopaki dostaną kila dni wolnego co sprawi, że będziemy mogli z Bartkiem pobyć trochę razem, ale to nie to samo co codziennie budzić się koło siebie i zasypiać. Pić wspólnie kawę i śmiać się przy śniadaniu. Sytuacja też jest inna bo nie będziemy sami tylko z jego dziadkami. Ale na razie staram się nie myśleć o tym co będzie, żyje każdym dniem tak jak by miał być ostatnim w moim życiu.




Siedzę właśnie na trybunach i czekam na czwarty mecz fazy play-off tegorocznego sezonu w Plus Lidze. Resoviaki mają już dwa zwycięstwa, natomiast my jedno. Do zwycięstwa musielibyśmy wygrać dwa mecze, niestety jeżeli Resovia dzisiaj wygra odbiorą Skrze Mistrza Polski. Chłopaki są bardzo skupieni, widać jak zależy im na tym meczu, zresztą Bartek cały czas w domu o tym mi mówił.

Pierwszy gwizdek i początek wali niestety nie z korzyścią dla skrzatów. Bartek popełnił kilka błędów w ataku, a na nasze nieszczęście Grozer grał świetnie. Sovia wyszła na prowadzenie ustalając bardzo korzystny wynik dla siebie i nie pozwoliła sobie odebrać tego seta.

W drugim secie goście złapali swój rytm, walka toczyła się punkt za punkt, aż do momentu ataku Kurasia i Winiara gdzie wyszliśmy na prowadzenie 11:8, niestety szybko trwonimy przewagę i mamy już remis. W końcówce Resovia wyszła na prowadzenie i zgarnęła drugiego seta. Nogami tupie pod krzesłem i nie mogę już z nerwów widzę, że Kurek obwinia siebie o to, że nie potrafili utrzymać kontroli nad swoją grą.

 Co by gospodarze zrobili bez Niemca? Grozer grał tak, że kibice chyba mu wybaczą "ucieczkę" do Rosji. Jego ataki rozbijały obronę rywali - 7:2, 8:3... Skra co prawda odrobiła straty - 12:11 - ale też popełniała błędy. Znowu Resovia miała kilka punktów przewagi i zaczęła się nerwówka.

Wlazły zablokowany, zły atak Winiarskiego, zły serwis Możdżonka... W końcówce znowu szalał Grozer. Atak, atak, atak... On też zdobył punkt na 24:15, już zaczął tańczyć Za chwilę Kurek przekroczył linię trzeciego metra i koniec! Skra zdetronizowana, Resovia mistrzem Polski! Po 7 latach dominacji bełchatowian...

Widzę ten smutek i bezsilność na twarzach zawodników Skry, ja wiem jak bardzo pragnęli tego zwycięstwa i ile włożyli pracy w to, aby ich gra była wspaniała. Nie patrzę na tłumy ludzi tylko kieruje się w stronę band reklamowych, Kuraś mnie dostrzega i idzie w moim kierunku z oczami pełnymi bólu i bezsilności. Podchodzi do mnie a ja mocno go przytulam, a on odwzajemnia uścisk i szepcze w moje włosy:
- To moja wina, że nie wygraliśmy przepraszam Cię kochanie, że zawiodłem - odsuwam się od niego co powoduje, że patrzy mi w oczy
- To nie twoja wina skarbie. Sam meczu nie wygrasz, a po za tym walczyliście do końca i to się liczy najbardziej. A tak w ogóle kochanie to ty mnie nigdy nie zawodzisz - uśmiecham się do niego nikle, a on odwzajemnia ten gest.
- Kocham Cię mała- i przytula mnie znów do siebie- Poczekasz na mnie po dekoracji pojedziemy do domu?
- Poczekam. Pójdę przywitać się z Twoimi rodzicami i Kubusiem- posyłam mu promienny uśmiech
- Dobrze kochanie, dołączę do was później
 oddala się, a ja zmierzam w kierunku Jego rodziców, którzy zauważywszy mnie posyłają w moją stronę promienne uśmiechy.
- Dzień dobry- Mówię, a następnie porywają mnie w swoje ramiona przytulając do siebie. To tacy mili i serdeczni ludzie.
- Witaj Paulinko, cieszymy się, że Cię widzimy, dawno u nas nie byliście.
- Wiemy, ale ostatnio Bartek był strasznie zapracowany, zresztą wie Pani jak to jest przed tak ważnymi meczami- posyłam jej najpiękniejszy uśmiech
- No tak wiem, wiem. A jak już u Was wszystko w porządku?
- Tak myślę, że tak. Teraz jak Bartek będzie na zgrupowaniu przeniosę się do Pańskich rodziców, zresztą Bartek mówił, że już wszystko ustalił z dziadkami.
- Tak, tak mówił nam i uważamy, że to najlepsze rozwiązanie.

I tak upłynęła nam godzina na rozmowie, potem przyszedł siatkarz jeszcze chwilę porozmawialiśmy i stwierdziliśmy, że trzeba się zmywać. Wsiedliśmy z Bartkiem do samochodu i ruszyliśmy ku domu. Jechaliśmy w milczeniu, ale w pewnym momencie przyjmujący przerwał tę ciszę
- Kochanie na pewno nie jesteś zła na mnie, że przegraliśmy- spogląda kątem okna na mnie
- No co ty głuptasie. Jestem z Ciebie dumna, że walczyłeś do końca wiesz?
- Dziękuje Ci, że jesteś. Kocham Cię- uśmiecha się do mnie
- Ja Też Cię kocham. A teraz masz dwa tygodnie wolnego przed zgrupowaniem, wiec masz odpocząć i nie obwiniać się rozumiesz?- Mówię uśmiechając się do niego widząc jakie słodkie miny robi patrząc wciąż przed siebie.
- No właśnie kochanie co do tego wolnego to ja już zaplanowałem co będziemy robić.
- No wiem lenić się długie godziny przed telewizorem, albo nie będziemy w ogóle wychodzić z łóżka misiu - mówiąc to uśmiech mimowolnie wkrada mi się na twarz.
- No właśnie kochanie nie koniecznie. Jedziemy na Majorkę na prawie dwa tygodnie.
- Bartuś nie żartuj sobie proszę, wiesz, że tego nie lubię.
- Kochanie ale ja nie żartuje, naprawdę jedziemy, a właściwie to już po jutrze - uśmiecha się promiennie
- Naprawdę? Kocham Cię wiesz Miśku ?
- Wiem, wiem i to doskonale- śmieje się
- Teraz to ja Ci dziękuje za tak cudowną niespodziankę.- Przybliżam się do niego i muskam jego policzek.
Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy widziałam, że Bartek w myślach ma dzisiejszy mecz. Stwierdziłam, że dzisiaj już mu nie będę mówić, że ma o tym nie myśleć, ale od jutra zacznę zwracać mu na to uwagę.
Koło pierwszej w nocy dodarliśmy do mieszkania, wzięliśmy razem szybki prysznic i udaliśmy się do sypialni. Zmęczeni oboje ciężkim dniem odpłynęliśmy w Krainę Morfeusza.








                                                                          *

No to zostawiam wam świeżutką dziewiątkę :P
Życzę przyjemnego czytania i mam nadzieje, że się spodoba :P
Dziękuje bardzo za wszystkie komentarze, które mnie cholernie motywują :*
Chciałbym was prosić również o wyrozumiałość, gdyż nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Możliwe, że kolejne będą się pojawiać w dłuższych odstępach czasowych, ponieważ moje wakacje niestety dobiegły końca i czas wracać do pracy :)
Pozdrawiam i do usłyszenia MalinowaSłodycz :*

środa, 17 lipca 2013

Liebster Award

Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego bloggera w ramach uznania za "dobrze wykonywaną robotę". Jest przyznawana dla bloggerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (nie możesz nominować osoby, która Cię nominowała) oraz zadajesz im 11 pytań. Postaram się, aby to wyróżnienie wpłynęło korzystnie na mój blog :)
Zostałam nominowana przez http://zostales-w-tle.blogspot.com http://siatkowkazuczuciem.blogspot.com
Bardzo Dziękuje :*

Pytania od Wemmiandvolleyball:


1. Jaką książkę byś mi polecił(a) i dlaczego?
Odp. Rzadko czytam książki, ponieważ po prostu mam mało czasu, ale polecam romantyczną powieść Nicholasa Sparksa 'Ostatnia Piosenka'. Opowiada ona o prawdziwym życiu, miłości i sztuce wybaczania. Pokazuje, że nie zawsze świat jest kolorowy, a ma także szare barwy rzeczywistości.
2. Ulubiony klub sportowy?
Odp. PGE Skra Bełchatów
3. Czy uważasz się za osobę mądrą?

Odp. Na pewno nie uważam się za osobę głupia. Raczej tak bardziej pośrednio.
4. Działasz szybko czy najpierw 100 razy się zastanawiasz?
Odp. To zależy od danej sytuacji. Jeżeli jest to sprawa bardzo poważna to rozważam wszystkie 'za' i 'przeciw'.
5. Co sądzisz o tegorocznej edycji Ligi Światowej?
Odp. Tegoroczna Liga Światowa nie była najlepszą w wykonaniu naszych siatkarzy. Myślę, że każdy z nich miał jakiś słabszy okres w życiu. Pewną przyczyną tej porażki było po prostu przetrenowanie i mała ilość meczy kontrolnych. Myślę też, że ciążyła na Nich ogromna presja spowodowana bronieniem tego tytułu. Oni doskonale zdają sobie sprawę z tego co zrobili źle i wyciągną z tego wnioski. Za rok czy na Mistrzostwach będzie zdecydowanie lepiej. Ja wierze w to.
6. Jakiej muzyki słuchasz?
Odp. Najczęściej słucham Popu, ale każda wybrana piosenka której aktualnie słucham jest odzwierciedleniem mojego stanu w jakim się znajduje.
7. Jakiej muzyki nie lubisz i dlaczego?
Odp. Nie lubię metalu, dlatego że jego brzmienie nie przemawia do mnie. Wolę raczej spokojniejszą muzykę.
8. Kto cię zmusił do założenia bloga?
Odp. Od dłuższego czasu namawiała mnie moja przyjaciółka Agnieszka, ale stanowczo jej wtedy odmówiłam. Pewnego dnia usiadłam i zaczęłam tak po prostu pisać, ale zdaje sobie sprawę, że to jej zasługa.
9. Czy jesteś osobą szaloną?
Odp. Chyba tak. Zawsze z przyjaciółką mamy mnóstwo szalonych pomysłów, które nie raz nie są możliwe do wykonania.
10. Lubisz taniec?
Odp. Bardzo lubię tańczyć, choć nie uważam się za wyśmienitą tancerkę.
11. Denerwują Cię moje pytania?
Odp. Nie. Są bardzo miłe i przyjemnie mi się na nie odpowiada.

Pytania od zuza zuza:

1.Jaki jest twój ulubiony film?
Odp. Mam kilka ale taki, który nauczył mnie najwięcej i pozwolił wyciągnąć wnioski to " Nad życie'
2.Twój ulubiony zagraniczny klub sportowy?
Odp LUBE BANCA MARCHE MACERATA
3.Twój ulubiony polski klub sportowy?
Odp. PGE Skra Bełchatów
4. Czym się interesujesz?
Odp. Interesuje się siatkówką i tenisem ziemnym  

5. Jak oceniasz grę Naszej Reprezentacji w tegorocznej Lidze Światowej ?
Odp.Tegoroczna Liga Światowa nie była najlepszą w wykonaniu naszych siatkarzy. Myślę, że każdy z nich miał jakiś słabszy okres w życiu. Pewną przyczyną tej porażki było po prostu przetrenowanie i mała ilość meczy kontrolnych. Myślę też, że ciążyła na Nich ogromna presja spowodowana bronieniem tego tytułu. Oni doskonale zdają sobie sprawę z tego co zrobili źle i wyciągną z tego wnioski. Za rok czy na Mistrzostwach będzie zdecydowanie lepiej. Ja wierze w to. 
6. Jakiej muzyki słuchasz ? 
Odp. Różnej, ale najczęściej Popu. 
7. Jaka jest Twoja ulubiona książka ? 
Odp.Nicholasa Sparksa 'Ostatnia Piosenka'.
8. Pisanie bloga przyszło ci z łatwością czy było z tym trochę zachodu?
Odp. Myślę, że pisanie bloga nie jest taką prostą sprawą jak się wydaje tym co go nie piszą tylko czytają. Są gorsze i lepsze dni, a moi czytelnicy dają mi motywację i chęć działania
9. Jakie są trzy słowa najlepiej opisujące twoją osobowość? 
Odp. Szalona, rozważna, kochająca. 
10. Lubisz chodzić do takich miejsc jak Opera bądź Teatr?
Odp. Nie chodzę do takich miejsc, ponieważ nie mam okazji. Nie mieszkam w dużym mieście więc mam jakieś ograniczenia. 
11.Czy moje pytania są trudne ? 
Odp. Nie, ale bardzo miłe :)



Moje nominacje:
1.   http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/
2.  http://milosc-czy-siatkowka.blogspot.com/
3.  http://ona--to--on--siatkarska--przygoda.blogspot.com/
4.  http://zatanczzemn.blogspot.com/
5.  http://siatka-wyscig-pasja.blogspot.com/
6.  http://zloty-medal.blogspot.com/
7.  http://love-is-the-most-beautiful-dream.blogspot.com/
9.  http://milosc-na-nowo.blogspot.com/
10. http://szukajacszczeciaa.blogspot.com/
11. http://marzenia-i-przypadki.blogspot.com/


Moje pytania.

1.Czy prowadzenie bloga według Ciebie jest trudną czy łatwą rzeczą?
2.Skąd zrodził się twój pomysł na stworzenie bloga?
3.Kto jest twoim autorytetem w świecie bloggera?
4.Wolisz czytać książki, czy oglądać filmy?
5.Twoja ulubiona dyscyplina sportowa?
6.Jak oceniasz występ Polaków w tegorocznej Lidze Światowej?
7. Jak myślisz czy Polacy mają szanse zdobyć medal na zbliżających się Mistrzostwach Europy?
8.Twoja ulubiona piosenka?
9.Co wolisz; Iść ze znajomymi na imprezę, czy mecz siatkówki?
10.Cytat, który właśnie wyraża twoje samopoczucie?
11.Twój ulubiony film lub książka?